Nowa propozycja zawiera łącznie 10 ustępstw, które były postulowane w ostatnich miesiącach przez krytyków dotychczasowych ram prawnych ws. brexitu, zarówno po stronie rządzącej Partii Konserwatywnej, jak i opozycyjnej Partii Pracy.
Ich wpisanie do projektu ustawy ma w założeniu pomóc szefowej rządu w uzyskaniu ponadpartyjnego poparcia dla jej propozycji podczas planowanego na przyszły tydzień głosowania w tej sprawie.
Pierwsze reakcje były jednak wyraźnie negatywne, co powoduje, że wątpliwe jest, czy May zdoła uzyskać większość w Izbie Gmin.
W wystąpieniu szefowej rządu znalazły się zapowiedzi znalezienia takiego modelu przyszłego obrotu usługami, który pozwoli na bezproblemową wymianę z krajami UE bez członkostwa we wspólnym unijnym rynku i bez dalszego utrzymania swobody przepływu osób. Wśród rozwiązań, które na to pozwolą, ma być m.in. harmonizacja przepisów dotyczących produktów rolnych.
Rząd zamierza pozostawić posłom możliwość wyboru między wielokrotnie odrzucaną przez UE propozycją "zrealizowania korzyści wynikających z unii celnej, ale z utrzymaniem przez Wielką Brytanię zdolności do determinowania własnej polityki handlowej" a "tymczasową unią celną" obejmującą przepływ towarów.
May obiecała też m.in. utrzymanie lub wręcz przewyższenie w przyszłości unijnych standardów dotyczących praw pracowniczych i ochrony środowiska.
Zgodnie z przedstawionymi intencjami rządu, w prawie zapisane zostałyby także złożone wcześniej na żądanie eurosceptyków gwarancje polityczne dotyczące uniknięcia jakichkolwiek różnic w statusie prawnym Irlandii Północnej a pozostałych części Zjednoczonego Królestwa (Anglii, Walii i Szkocji), jak również zobowiązania do poszukiwania alternatywnych rozwiązań wobec kontrowersyjnego mechanizmu backstopu.
W ramach jednej z najbardziej kontrowersyjnych zmian - będącej odpowiedzią na oczekiwania części proeuropejskich posłów Partii Pracy - w nowym projekcie ustawy pojawił się zapis, który potencjalnie mógłby otworzyć drogę do głosowania nad propozycją przeprowadzenia drugiego referendum ws. brexitu.
May powiedziała, że jeśli posłowie przyjmą w drugim czytaniu projekt jej ustawy, to na kolejnym etapie prac legislacyjnych rząd pozwoli na przeprowadzenie wiążącego głosowania nad postulatem organizacji ponownego plebiscytu w sprawie wyjścia z UE.
Premier zapewniła, że w razie poparcia takiego rozwiązania - choć jak zaznaczyła, będzie to wbrew jej opinii - jej gabinet byłby zobowiązany do zrealizowania takiej decyzji.
Media ujawniły, że początkowo szefowa rządu planowała pójść nawet o krok dalej, chcąc wyrazić zgodę na przeprowadzenie głosowania w tej sprawie przy tymczasowym zawieszeniu dyscypliny partyjnej, ale wycofała się z tego pomysłu po sprzeciwie eurosceptycznych ministrów.
May argumentowała jednak, że do opuszczenia Wspólnoty konieczna jest jakakolwiek struktura prawna, i wskazywała, że nowe brzmienie proponowanego przez nią projektu jest na tyle szerokie, że może być dostosowane przez posłów do potrzeb wyrażanych przez większość parlamentarną.
- Jedynie głosując w drugim czytaniu za ustawą dotyczącą umowy wyjścia, posłowie będą mogli otworzyć parlamentowi drogę do określenia tego, w jaki sposób wyjdziemy z Unii Europejskiej. Jeśli zagłosują przeciwko (...), będzie to głos za zatrzymaniem brexitu - podkreśliła, dodając, że "jeśli tak zrobią, to konsekwencje nie będą mogły być poważniejsze".
- Przeciąganie tego przez kolejne miesiące - może w nieskończoność - może narazić nas na ryzyko koszmarnej przyszłości permanentnie spolaryzowanej polityki - ostrzegła.
- Spójrzmy na Wielką Brytanię i oceńmy konsekwencje niezrealizowania jasnych instrukcji przekazanych przez Brytyjczyków w wiążącym prawnie referendum. Nie musimy wchodzić na tę ścieżkę; zamiast tego możemy zrealizować brexit - mówiła.
- Zwracam się do każdego posła z każdej partii, mówiąc z przekonaniem: ja zgodziłam się na pewne kompromisy i teraz proszę was o to samo. Otrzymaliśmy jasne instrukcje od ludzi, których mamy reprezentować, więc pomóżcie mi znaleźć rozwiązanie, które uszanuje tę decyzję i przyczyni się do stworzenia lepszej przyszłości, której wszyscy chcemy - zaapelowała.
Przedstawiony przez May model, który w założeniu miał zadowolić rywalizujące frakcje w obu największych ugrupowaniach, spotkał się jednak z bardzo krytyczną reakcją ze strony deputowanych.
W ciągu pierwszych dwóch godzin ponad 20 posłów, którzy w ostatnich głosowaniach poparli jej propozycję, wyraziło sprzeciw wobec nowej ustawy, co stawia pod dużym znakiem zapytania szanse premier na uzyskanie poparcia parlamentu.
Były lider torysów Iain Duncan Smith powiedział, że w przypadku nowej propozycji "trudno zobaczyć, gdzie odzyskaliśmy nad czymkolwiek kontrolę". Sugerowane zapisy nadal "oddają kontrolę nad naszym przeznaczeniem w ręce Brukseli" - ocenił.
- W czasie, kiedy ludzie opuszczają główne partie, odpowiedzią premier jest zrobić wszystko, aby zaprzeczyć wynikowi referendum - utyskiwał.
Były wiceminister edukacji Robert Halfon nazwał ustępstwa "zdradą (wyniku) referendum z 2016 roku i zdradą wszystkiego, co (May) mówiła odkąd została premierem".
Szef parlamentarnej frakcji wspierającej mniejszościowy rząd May północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP) Nigel Dodds ocenił, że "fundamentalne braki w projekcie umowy wyjścia pozostają niezmienione", i wezwał szefową rządu do "skupienia się na uzyskaniu lepszego porozumienia".
Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn zapowiedział, że laburzyści także będą przeciwko rządowej propozycji - pomimo tego, że zawiera one elementy, które były przedmiotem dyskusji w zakończonych niepowodzeniem ponadpartyjnych negocjacjach.
Wśród nielicznych wyrazów wsparcia dla szefowej rządu były m.in. głosy brytyjskiej organizacji przemysłowej CBI, która oceniła, że "oferta premier przedstawia drogę naprzód, ale jedynie posłowie mogą z niej skorzystać".
"Przedsiębiorcy wzywają ich do tego, aby wreszcie znaleźli w sobie ducha kompromisu, który dotychczas im umykał, bo od tego zależą miejsca pracy i środki do życia (wielu ludzi)" - napisano.
Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską najpóźniej 31 października br.