Po tym, jak zapłakanego Douglasa Stewarta wyproszono z klasowej wigilii, chłopiec już raczej nie zawita na łonie Kościoła. W czasie, gdy jego koledzy i koleżanki dostawali od świętego Mikołaja prezenty i wsuwali cukierki, malec siedział w domu.
To cena, jaką Douglas zapłacił za przekonania. I to nie swoje, tylko swoich rodziców. Wprawili oni w gniew i zdumienie dyrekcję szkoły, gdy ze względu na laickie tradycje rodziny, zwolnili oni chłopca z zajęć religii.
"Skoro nie interesuje go religia, to nie może celebrować narodzin Chrystusa" - stwierdził dyrektor szkoły Ian Davidson. Decyzja rozwścieczyła matkę chłopca, która natychmiast poszła ze skargą do rady hrabstwa Moray w Szkocji.
Sprawę szybko nazwano nieporozumieniem, a mały Douglas po kilku dniach swój prezent dostał. Mikołaj po prostu... zostawił go dla chłopca w szkole.