W Rosji nie ma przepisów prawa, które zabraniałyby uprawiania seksu w miejscach publicznych. Porywom namiętności można się oddać na peronie metra, w mauzoleum Lenina czy muzeum biologii.
Z tej luki prawnej skorzystali rosyjscy studenci. Zrobili, co mieli do zrobienia i spokojnie poszli na piwo. Prowokacja rozeszła się szerokim echem po Rosji, bo kilku turystów scenę tę sfotografowało i opublikowało w internecie. Młodym ludziom z grupy artystycznej "Voina" o to właśnie chodziło. "To był ich sposób ekspresji" - komentowały co bardziej liberalne gazety.
Ale nie chodziło tylko o seks między wypchanym łosiem a niedźwiedziem. Między kochającymi się Rosjanami rozciągnięto napis: "Seks dla Miedwiediewa", a "spektakl" w muzeum urządzono zaledwie na trzy dni przed rosyjskimi wyborami prezydenckimi. To miał być - jak komentują media - swoisty akt poparcia dla kandydata na prezydenta.
Skandaliści z "Voiny" uniknęli kary, bo w Rosji nie można karać za publiczne uprawianie seksu. Mogliby co najwyżej dostać grzywnę i spędzić piętnaście dni w areszcie za "jawne wyrażanie braku szacunku dla społeczeństwa".