Samolot wystartował z nowojorskiego lotniska krótko po godz. 15.00 polskiego czasu. Na Okęciu powinien wylądować po północy.

Kłopoty zaczęły się w piątek wieczorem. Pilot samolotu LOT-u wkróce po starcie z lotniska JFK zgłosił usterkę techniczną i zawrócił na lotnisko. Samolot został sprawdzony przez techników i po przeglądzie powtórnie podstawiony na pasie. Załoga stwierdziła jednak, że usterka nadal występuje i maszyna ponownie trafiła do specjalistów

Reklama

Rzecznik LOT-u, Wojciech Kądziołka nie chciał powiedzieć, czego dotyczyła usterka. Podkreślił, że samolot nie lądował w trybie awaryjnym. "Nie było sytuacji alarmowej, samolot lądował w normalnej procedurze" - powiedział.

"W lotnictwie cywilnym są ścisłe procedury bezpieczeństwa i jeżeli usterka się pojawia to procedury nakazują przejrzenie maszyny przez bazę techniczną i tak się działo w tym przypadku" - zaznaczył Kądziołka.

Dodał, że część pasażerów została wówczas skierowana na inne rejsy i większość z nich już rozpoczęła podróż lub wylądowała z kraju, natomiast "pozostałej części została zaoferowana pomoc na miejscu". Według rzecznika "żaden pasażer nie spędził nocy na lotnisku, wszyscy zostali zakwaterowani w hotelach na koszt przewoźnika".

Reklama