Jak zaznaczyła, ma się to przyczynić do lepszego zbadania zjawiska występowania koronawirusa u niektórych gatunków zwierząt domowych lub chowanych w ogrodach zoologicznych. Dodała jednocześnie, że nic nie wskazuje dotąd na to, by zainfekowane zwierzęta domowe zarażały swych właścicieli.

Reklama

Według dyrektora niemieckiego Federalnego Instytutu Badania Zdrowia Zwierząt Thomasa Metttenleitera, znane są przede wszystkim przypadki nosicielstwa u kotów, a w nowojorskim zoo stwierdzono je również u tygrysów i lwów. Mniej podatne na zarażenie są psy, u których zwykle symptomy infekcji w ogóle się nie pojawiają. Eksperymentalnie doprowadzano już do transmisji koronawirusa między fretkami.

Jak podkreśliła Kloeckner, rząd nie zamierza wprowadzać obowiązkowych badań zwierząt na nosicielstwo koronawirusa, ale byłoby sensowne dokonywanie takich testów u kotów żyjących w gospodarstwach domowych osób zarażonych.

Całkowitą odporność na zakażenie zaobserwowano już u kur, świń, myszy i szczurów. Odpowiednie badania będą teraz przeprowadzone u bydła domowego - poinformował Mettenleiter.