- Do 9 maja zostało mało czasu. Dla Rosji ten dzień jest szczególnym świętem. Różni eksperci przewidują, że Putin wygłosi wtedy ważne oświadczenia, w szczególności na temat ogólnej mobilizacji - przypomniał Fejgin. Ale, jego zdaniem, Putin "nie odważy się" na to. - Pewne jest, że ma ten plan na stole. Rosyjskie wojsko potrzebuje tej mobilizacji. Możliwe, że to rozwiązałoby problemy Rosjan w Ukrainie - ocenił Fejgin. Jak dodał, pojawia się pytanie o to, czy tak stałoby się rzeczywiście. - Obecnie - zauważa Fejgin - dowódcy mogą tłumaczyć swoje niepowodzenia na froncie niedoborem żołnierzy.
Feigin uważa, że również sam Putin "rozumie ryzyko" ogłoszenia planu powszechnej mobilizacji. - Po pierwsze ten plan może się nie udać, a ludzie po prostu zdezerterują. Po drugie, nie wiadomo, jak zachowają się ci ludzie na froncie. Nie wszyscy są chętni umrzeć na Ukrainie i mogą zachowywać się w sposób zupełnie nieprzewidywalny - zauważa prawnik.
Fejgin sądzi, że uzasadnieniem dla powszechnej mobilizacji musiałoby być ogłoszenie niepowodzenia tak zwanej "operacji specjalnej". Zauważył, że dotąd z mediów Rosjanie słyszeli, że wszystko jest w porządku. Ewentualne wypowiedzenie wojny i mobilizacja postawiłaby ten komunikat pod znakiem zapytania. Wojsko chce też - jego zdaniem - ukryć swoje porażki. - Mobilizacja niesie ze sobą ogromne zagrożenia dla Putina. Ujawniona zostałaby prawda o "operacji specjalnej" wśród Rosjan - zauważa.
"Co innego, gdy ludzi osobiście dotkną konsekwencje"
Feigin wyjaśnił, że problem polega na tym, że Putin ma wsparcie obywateli "tylko wtedy, gdy ludzie nie muszą sami umierać". - Okrucieństwa w Buczy możesz wesprzeć w dowolny sposób, siedząc przy komputerze w internecie - argumentował. - Co innego, gdy Rosjan osobiście dotkną konsekwencje tego, co dzieje się w Ukrainie - stwierdził. Jako przykład polityk wymienił niedawny apel ojca marynarza. Mężczyzna chciał poznać przyczyny śmierci syna na krążowniku Moskwa. Otrzymał odpowiedź, że Moskwa nie brała udziału w operacji specjalnej, a syn nie został rozpoznany jako zaginiony. Według dowództwa, mężczyzny nie ma też w macierzystej jednostce.
Jak twierdzi, "ideologiczne pompowanie" operacji w Ukrainie możliwe jest tylko do momentu, kiedy ludzie "osobiście nie przymierzą trumien". - Wtedy ludzie od razu wejdą do internetu, żeby poszukać, co się dzieje, ile zgonów jest prawdziwych. Myślę, że to też odstrasza (Putina) od podjęcia takiej politycznej decyzji - podsumował polityk.
Mark Fejgin jest opozycyjnym politykiem, prawnikiem z Samary i byłym zastępcą mera tego miasta. Jako adwokat reprezentował przed sądem osoby i podmioty represjonowane przez Kreml, m.in. ukraińską pilotkę wojskową Nadiję Sawczenko, lidera Tatarów krymskich Mustafę Dżemilewa, rosyjski zespół punkowy Pussy Riot i dziennikarza Arkadija Babczenkę. 8 kwietnia Fejgina umieszczono na rosyjskiej liście tzw. zagranicznych agentów.