Prokopenko opowiedziała portalowi Ukrainska Prawda, że mąż dzwonił do niej tydzień temu. Katiu, mam 30 sekund rozmowy, powiedz, jak się masz?+ Powiedziałam, że wszystko dobrze. A ty jak? I do razu zaczęły się problemy z łącznością - relacjonowała kobieta.
Więc w sumie tylko usłyszałam jego głos i nie dowiedziałam się, co i jak jest w rzeczywistości - dodała.
Poinformowała, że zaczęła dowiadywać się o sytuacji więzionych z innych źródeł, od osób, które są tam razem z jej mężem. Niektórym z nich - jak przekazała - udało się nawiązać połączenie. Według nich warunki są zadowalające i wszyscy czekają na wymianę.
Prokopenko zaznaczyła, że zwróciła się do Czerwonego Krzyża i innych organizacji, by doprowadziły do polepszenia warunków na miejscu.
Wiemy, że sam areszt jest przepełniony i oczywiście możliwe, że pewne zasoby nie są wystarczające. Jedzenie, woda - to trzeba polepszyć. (...) - powiedziała żona dowódcy pułku Azow.
Rosjanie w Mariupolu
Wojska rosyjskie otoczyły i zablokowały Mariupol, w obwodzie donieckim, 1 marca. Od końca kwietnia żołnierze ukraińscy bronili się na ostatnim przyczółku, w zakładach metalurgicznych Azowstal. 16 maja zapadła decyzja o opuszczeniu tego obiektu i wojskowi zostali wzięci do niewoli. Według Rosjan to ponad 2400 osób; strona ukraińska nie podała dokładnej liczby.