Najpierw - jak pisze "Jerusalem Post" - Strefą Gazy w "okresie przejściowym" ma zająć się rząd złożony z izraelskich wojskowych. Potem do gry wejdzie koalicja państw arabskich, składających się m.in. z Arabii Saudyjskiej, Maroka, Bahrajnu czy innych. Ma ona wesprzeć nowe władze. Izrael nie odda bowiem kontroli nad Strefą Gazy ani Hamasowi ani Autonomii Palestyńskiej. Do tego Jerozolima zachowa sobie prawo do przeprowadzania "operacji bezpieczeństwa". Jeśli ten plan wypali, to reformy czekają później też Autonomię Palestyńską.

Reklama

Ile potrwa realizacja planu pokojowego?

Reklama

Cały plan, jak podaje "Jerusalem Post", ma trwać około czterech lat. Potem Izrael uzna istnienie państwa palestyńskiego, składającego się nie tylko ze Strefy Gazy, ale i Autonomii Palestyńskiej oraz dodatkowych terenów, przekazanych przez Izrael.

Kto stworzył plan pokojowy?

Plan - jak donoszą media - stworzyła "grupa biznesmenów", powiązanych z Benjaminem Netanjahu. Został on też przekazany władzom USA. Premierowi Izraela pomysł się podoba i jest skłonny zaakceptować plan pokojowy, choć sam w dyskusjach nad jego szczegółami nie zamierza pracować.

Plan ma szanse powodzenia?

Czy plan ma szanse powodzenia? Byłby to bowiem historyczny zwrot na Bliskim Wschodzie, który unormowałby sytuację Palestyny a także doprowadził do pokoju z Arabią Saudyjską. "Jerusalem Post" uważa, że są małe szanse, by to weszło w życie - premier Netanjahu porzucał bowiem wcześniej podobne pomysły. Z drugiej zaś strony, szef rządu wie, że jego czas w polityce się kończy, a taka ugoda zagwarantowałaby mu miejsce w historii.