Ludzie żyjący w świecie uniwersytetu, wykładów, książek i artykułów, rzadko kiedy mają możliwość wyjścia na świat, szerszego skomentowania rzeczywistości, zabrania głosu w ważnych dla społeczeństwa i państwach sprawach. Taką okazją, niezwykle istotną z punktu widzenia naszej obywatelskiej przyszłości, są wybory na najwyższy urząd w państwie. Obserwując kampanię wyborczą, odczuwaliśmy głód informacji - niedosyt wiedzy, jak poszczególni kandydaci zamierzają wykonywać urząd prezydencki. Z oczywistych względów było dla nas interesujące to, co kandydaci sądzą na temat konstytucyjnej pozycji głowy państwa i przynależnych jej kompetencji. Tak zrodziła się idea "ankiety prezydenckiej", na którą odpowiedziało dwóch - i tylko dwóch - kandydatów, tj. Paweł Kukiz oraz Paweł Tanajno. Pozostali, w kampanijnym ferworze, z takiej możliwości nie skorzystali. Chwała zatem chociaż tym dwóm kandydatom, którzy poważenie odnieśli się do naszej inicjatywy.
Zachęcamy do lektury "ankiety prezydenckiej" Pawła Kukiza, którą zaopatrzyliśmy naszymi komentarzami. Ankieta ta jest bardzo obszerna, ale warto się z nią zapoznać. Okazuje się bowiem, że Paweł Kukiz dobrze rozumie instytucje demokracji bezpośredniej, które uczynił zresztą podstawą swojego antysystemowego programu. Trudno jednak przewidzieć, czy szczytne idee szerszego oddania władzy w ręce "demosu", zdałyby egzamin w realiach cały czas młodej jeszcze polskiej demokracji. Z drugiej strony Paweł Kukiz bardzo swobodnie podchodzi do instytucji kontroli konstytucyjności, realizowanej z inicjatywy prezydenta. To akurat źle świadczy o kandydacie, który chyba zapomniał, że konstytucyjna kontrola ustawy jest gwarancją zapewnienia praw i wolności człowieka i obywatela, a zatem naszego bezpieczeństwa w państwie. Co zapewne będzie dla Czytelników zaskakujące, Paweł Kukiz widzi swoją prezydenturę przez pryzmat modelu "strażnika pałacowego żyrandola", aniżeli ludowego trybuna, na co wskazywać miałaby jego osobowość. Nie jest to zresztą jedynie zaskoczenie. CZYTAJ ODPOWIEDZI PAWŁA KUKIZA >>>
Rekomendujemy również zapoznanie się z ankietą wypełnioną przez Pawła Tanajno. Kandydat ten, co widać z treści odpowiedzi udzielonych na niektóre pytania, dobrze orientuje się w systemie ustrojowym Polski oraz modelach prezydentury w różnych krajach. Widać, że wiedzę ma dużą, jak również dar jej przekazywania, w tym również pisania o sprawach skomplikowanych, istotnie komunikatywnym językiem. Dopóki zaś o tym pisze, wypada dobrze, a jego odpowiedzi są merytorycznie bez zarzutu. Gorzej już jednak jest z chwilą, kiedy zaczyna mieszać kwestie merytoryczne z bieżącą kampanią wyborczą. Proponuje wtedy model prezydentury silnej (model prezydencki), ale jednocześnie cały czas wykonującej bieżące wskazówki suflowane mu przez społeczeństwo. To przecież nie jest ani racjonalne, ani też nie jest możliwe, o ile poważnie myśli się o interesie państwa i narodu polskiego. Ocena to surowa, ale wydaje się nam, że sprawiedliwa, choć być może - tej refleksji pominąć nie możemy - nie da się pogodzić bieżącej walki politycznej z dobrym myśleniem o prawie i kwestiach ustrojowych. CZYTAJ ODPOWIEDZI PAWŁA TANAJNO >>>
Oceniając poszczególne - zresztą tylko dwie nadesłane ankiety - mieliśmy przede wszystkim na uwadze, że ustrojowa pozycja Prezydenta RP jest wyznaczana przede wszystkim przez art. 10 ust. 2 i art. 126 ust. 1-3 Konstytucji RP z 1997 r. Zgodnie z art. 10 ust. 2 Konstytucji, Prezydent RP jest organem władzy wykonawczej. W myśl zaś art. 126 ust. 1-2 jest on najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej i gwarantem ciągłości władzy państwowej, jak również czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium. Już na wstępie wypada zaznaczyć, że dwa przytoczone artykuły Konstytucji sprawiają, że polski model prezydentury jest niedookreślony. Z jednej bowiem strony, jako organ władzy wykonawczej, prezydent zostaje włączony do prowadzenia bieżącej polityki państwa - czyli wypracowywania koncepcji rozwiązań problemów politycznych i społecznych oraz wcielania owych koncepcji w życie. Ta rola prezydentury uwidacznia się w istotnych kompetencjach powierzonych głowie państwa polskiego w dziedzinie polityki zagranicznej (ratyfikacja umów międzynarodowych mianowanie i odwoływanie pełnomocnych przedstawicieli RP w innych państwach i przy organizacjach międzynarodowych), czy też polityki obronnej i bezpieczeństwa (powoływanie i odwoływanie Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych na czas wojny, powoływanie Szefa Sztabu Generalnego dowódców rodzajów sił zbrojnych).
Z drugiej jednak strony normy zawarte w art. 126 ust. 1-2 kładą nacisk na funkcje gwarancyjne Prezydenta RP. Winien on bowiem być obrońcą i promotorem najważniejszych dla państwa dób i wartości, takich jak niepodległość i suwerenność, czy przestrzeganie konstytucji - najwyższego prawa RP. Jako gwarant ciągłości władzy państwowej powołany jest on również do tego, aby pełnić rolę moderatora, czy też stabilizatora ustroju państwowego, który ma rozwiązywać ewentualne sytuacje kryzysowe w taki sposób, aby przywrócić normalne, niezakłócone funkcjonowanie władzy publicznej (np. poprzez skrócenie kadencji parlamentu, który w konstytucyjnie określonym terminie nie jest w stanie uchwalić ustawy budżetowej). Spełnienie roli obrońcy naczelnych wartości państwowych oraz moderatora ustroju wymaga jednak od prezydenta swoistego "pozostawania w cieniu" i nieangażowania się w partykularne spory, gdyż w przeciwnym wypadku nie będzie dysponował on autorytetem nieodzownym w realizacji zadań postawionych przed nim w art. 126 ust. 1-2 konstytucji. Winien on natomiast aktywnie wkraczać w sytuacjach, gdy zagrożone są wymienione w powyższych przepisach wartości, lub następuje zakłócenie normalnego funkcjonowania ustroju państwa. Jednak "na co dzień" winien być jak najmniej zaangażowany w bieżącą politykę, co jednak jest trudne, chociażby z uwagi na zaliczenie w art. 10 ust. 2 do organów władzy wykonawczej.
Pamiętać należy, że w myśl art. 126. ust 3 Konstytucji, prezydent wykonuje swoje zadania w zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji i ustawach, a zatem może on korzystać jedynie z tych kompetencji, które zostały mu wyraźnie przyznane. Nie może on zatem na podstawie ogólnych sformułowań zawartych w konstytucji (np. że jest gwarantem władzy państwowej) przypisywać sobie nowych kompetencji.
Prezydent RP nie jest podmiotem kluczowym w systemie bieżącego administrowania, rozumianego jako realizacja zwykłej codziennej polityki państwa. Określenie go jako najwyższego przedstawiciela RP wcale nie oznacza, że jest on zwierzchnikiem innych organów państwowych. W procesie rządzenia państwem Konstytucja RP z 1997 r. zdecydowanie silniejszą pozycję zapewnia Radzie Ministrów z silnym umocowaniem premiera na czele. To Rada Ministrów prowadzi politykę wewnętrzną i zagraniczną RP (art. 146 ust. 1 konstytucji), tym samym to do niej należy decydujący głos w kwestii ustalania rozwiązań problemów stających przed państwem. Dotyczy to także tych sfer, w których rola prezydenta jest istotna, jak kwestie polityki zagranicznej i obronności. Wykonywanie licznych kompetencji przez prezydenta jest obwarowane wymogiem uzyskania kontrasygnaty, czyli podpisu premiera, bez którego prezydenckie akty urzędowe są nieważne. Tym samym głowa państwa nie może narzucać rządowi swoich koncepcji. Prezydent może jednak korzystać ze swych kompetencji w celu skorygowania polityki Rady Ministrów w razie gdyby uznał, że nie służy ona ochronie wartości, które ma on obowiązek bronić na mocy art. 126 ust. 1-2 konstytucji.
Kompetencje prezydenta w zakresie prowadzenia polityki państwa, w sytuacji gdy dysponuje on silnym, bo pochodzącym z wyborów powszechnym mandatem do sprawowania urzędu, mogą być jednak również potencjalnie źródłem konfliktów w razie wystąpienia tzw. kohabitacji, czyli sytuacji w której głowa państwa i rząd wywodzą się z przeciwnych sobie obozów politycznych. Istnieje spore ryzyko (które aż zanadto potwierdza praktyka ustrojowa po 1989 r.), że obydwa organy egzekutywy będą dążyć wówczas do poszerzania zakresu swej władzy i ograniczania wpływów konkurenta. Prezydent, jak wskazano wyżej nie może narzucić Radzie Ministrów swych koncepcji, ale może niekiedy dość skutecznie blokować jej posunięcia (np. poprzez odmowę podpisania ustaw, których projekty Rada Ministrów zgłosiła).
Konstytucja RP z 1997 r. nie określiła w sposób wyraźny modelu prezydentury. Nie jest to model głowy państwa ograniczony do sprawowania jedynie funkcji reprezentacyjnej i symbolicznej (jak w RFN). Nie jest to również model prezydentury władczej decydującej o kształcie polityki państwowej (jak w USA, czy we Francji po 1958 r - przynajmniej gdy nie ma tam miejsca kohabitacja). Być może najtrafniej byłoby (za Alanem Siarofem) określić polski model mianem "prezydentury korygującej" - czyli takiej, w której nie będąc organem decydującym o kierunku polityki państwowej, głowa państwa posiada jednak istotne instrumenty pozwalające mu na nią wpływać. Jak się wydaje, w zamyśle ustrojodawcy Prezydent RP ma "korygować" politykę tak, aby nie naruszała ona najważniejszych dla państwa wartości.
Czy istotnie to czyni i czy tak też będą czynić wszyscy kandydaci w wyścigu prezydenckim, to już, jak mawia klasyk, zupełnie inna historia.