Pojawiło się tam mnóstwo negatywnych informacji na temat Dobrzyńskiego. Sąd uznał, że większość jest nieprawdziwa i nakazał ich sprostowanie w trzech ogólnopolskich portalach internetowych oraz przeprosiny w lokalnej telewizji. Obie strony zapowiedziały zażalenie.
W gazetce napisano między innymi, że Dobrzyński zarobił miliony na działalności politycznej, że źle zarządza własną firmą, nie chce regionalnego lotniska, że został odwołany ze stanowiska wojewody podlaskiego, bo się do tego nie nadawał. To nieprawda - mówiła sędzia Bogusława Zieleniewska - Masłowska. Wydanie gazetki określiła jako negatywną agitację wyborczą. Jak mówiła sędzia, głównym założeniem było zniechęcenie wyborców do oddania głosu na kontrkandydata w drugiej turze wyborów.
CZYTAJ TAKŻE: Skandal w wyborach? Głos na PSL za wodę kolońską? Kolejne nieprawidłowości>>>
Za prawdziwe sąd uznał dwie informacje - chodzi o negatywny stosunek Jana Dobrzyńskiego do przedsiębiorców oraz prawosławnych w czasie, gdy był wojewodą. W tym drugim przypadku sąd miał jednak wątpliwości, dotyczące tytułu z gazetki, który sugerował, że Dobrzyński ma "alergię" na prawosławnych. Oburzony jest tym również pełnomocnik byłego wojewody, Krzysztof Karwowski. Jak mówi, tego typu sugestie są w pewnym sensie podżeganiem do konfliktów na tym tle.
Komitet Tadeusza Truskolaskiego nie wycofuje się jednak z zarzutów pod adresem Dobrzyńskiego. Marcin Szczudło z komitetu mówi, że proces odbył się tak szybko, iż nie było czasu się przygotować. Do sądu przyniósł natomiast podobną gazetkę, ale wydaną przez PiS. Sprawą zajmie się jeszcze sąd apelacyjny.