Pozew dotyczył słów, jakie Jaśkowiak - ubiegający się o reelekcję jako kandydat KO - wypowiedział w ub. tygodniu na antenie lokalnego Radia Poznań. Odnosząc się do kandydata KWW Społeczny Poznań na prezydenta miasta Łukasza Garczewskiego, Jaśkowiak powiedział: „jest kandydatem na prezydenta, bo okazało się, że inny kandydat bał się, że mu wyciągną, że nie płaci alimentów”.

Reklama

Hejna zarzucił Jaśkowiakowi kłamstwo

Prezydent Poznania nie wymienił konkretnego nazwiska, ale Tomasz Hejna uznał, że prezydent miał na myśli jego osobę. Gdy rozpoczynała się kampania wyborcza, to właśnie Hejna typowany był m.in. przez lokalne media na kandydata na prezydenta KWW Społeczny Poznań.

Hejna zarzucił Jaśkowiakowi kłamstwo; w pozwie domagał się przeprosin, sprostowania i wpłaty na rzecz organizacji pożytku publicznego.

Reklama

Sąd rozpoznał sprawę

Sprawę rozpoznał w czwartek Sąd Okręgowy w Poznaniu. Hejna podkreślał w sądzie, że oficjalnie zgłoszonym kandydatem na prezydenta nie był, „ale w przestrzeni publicznej taka informacja zaistniała, że zamierza kandydować”. Wskazał, że informacje o tym pojawiały się ok. miesiąca temu m.in. na łamach lokalnego dziennika. Zaznaczył, że „to było wiadome prezydentowi, że zamierza startować, bo to była powszechna informacja”.

Hejna wskazywał, że regularnie płaci zasądzone alimenty, a słowa Jaśkowiaka są w jego ocenie „społecznie mocno stygmatyzujące i naruszają jego dobre imię”. - Jestem osobą aktywnie działającą publicznie od wielu lat. Uważam, że doszło do naruszenia moich dóbr osobistych, a prezydent skłamał – podkreślił Hejna.

Jacek Jaśkowiak nie pojawił się w czwartek w sądzie. Jego pełnomocnik, radca prawny Tomasz Banaszak wniósł o oddalenie pozwu wskazując m.in. na nieprawidłowości formalne. Wskazał m.in. że wniosek odnosi się do Jaśkowiaka jako kandydata na prezydenta, a Hejna jest kandydatem do Rady Miasta Poznania.

Reklama

Tryb wyborczy jest trybem szczególnym skierowanym do konkretnego katalogu osób, które biorą udział w procesie wyborczym. W przedmiotowej sprawie nie wykazano jakiejkolwiek legitymacji czynnej, aby pan Tomasz Hejna jako kandydat na kandydata, potencjalny (…) korzystał z tego szczególnego trybu, który służby właśnie temu, żeby rozstrzygać spory w tym zakresie – mówił.

Dodał, że „w żaden sposób ta wypowiedź nie dotyczyła Tomasza Hejny, więc jest to tylko jego wyobrażenie co do tego, że ta wypowiedź jest skierowana względem niego”.

Pełnomocnik Jaśkowiaka dopytywany był po rozprawie przez media, do kogo – jeśli nie do Tomasza Hejny – odnosiły się zatem słowa Jaśkowiaka. Pełnomocnik nie odpowiedział dziennikarzom na to pytanie.

Sąd oddalił wniosek

Po naradzie Sąd Okręgowy w Poznaniu postanowił oddalić wniosek jako bezzasadny. Sędzia Katarzyna Sokólska przypomniała w uzasadnieniu, że sąd miał do rozważania zasadniczo trzy przesłanki, które musiałyby zostać spełnione, by uwzględnić żądania w trybie art. 111 Kodeksu wyborczego. Jak wskazała, dla uwzględnienia wniosku konieczny jest fakt rozpowszechniania informacji w formie prowadzonej agitacji wyborczej. Po drugie informacje te muszą być nieprawdziwe i po trzecie – podmiot składający wniosek musi być legitymowany do złożenia wniosku właśnie w trybie wyborczym.

Sędzia zaznaczyła, że Hejna – jako kandydat do Rady Miasta w tych wyborach - posiadał legitymację procesową do wystąpienia w trybie wyborczym. - Natomiast w ocenie sądu nie została spełniona kolejna przesłanka, mianowicie fakt wystąpienia agitacji wyborczej – podkreśliła.

W ocenie sądu zakwestionowana we wniosku wypowiedź uczestnika postępowania Jacka Jaśkowiaka w publikacji (…) nie miała charakteru agitacji wyborczej, w związku z wypowiedziami dotyczącymi osoby niewymienionej z imienia i nazwiska. Sąd ustalił, że wnioskodawca w tym postępowaniu nie wykazał w sposób niebudzący wątpliwości, że ta wypowiedź dotyczy jego osoby – podkreśliła sędzia.

W uzasadnieniu sędzia wskazała również m.in. na publikację w jednym z lokalnych portali internetowych. Publikacja, z początku marca, dotyczyła oficjalnego ogłoszenia przez KWW Społeczny Poznań Łukasza Garczewskiego jako kandydata tego komitetu na prezydenta Poznania. Sędzia wskazała, że w publikacji pojawiło się stwierdzenie, że „od kilku tygodni nieoficjalnie mówiono, że ugrupowanie zdecyduje się na wystawienie Tomasza Hejny, społecznika, który zasłynął z walki z billboardami w mieście”, ale w tej samej publikacji wspomniano także o innym społeczniku, który miał być „numerem 2”, zaś ten fragment zakończono sformułowaniem: „jednak jak się okazało, postawiono na trzecie nazwisko – Łukasza Garczewskiego”.

W ocenie sądu, „to pokazuje, że nie tylko rozważany był pan Tomasz Hejna, jako kandydat który miałby być wystawiony z ramienia tego komitetu”. „W przestrzeni publicznej, na którą pan się powoływał konsekwentnie, pojawiło się również nazwisko innego kandydata, w kuluarach takie osoby były wymieniane” – zaznaczyła sędzia.

Wypowiedź Jacka Jaśkowiaka

Podkreśliła również, że wypowiedź Jacka Jaśkowiaka „tak naprawdę wprost dotyczy w ogóle innej osoby, czyli kandydata na prezydenta Łukasza Garczewskiego, i to w kontekście tego kandydata padło to stwierdzenie”.

Sąd zwrócił także uwagę, że informacja Radia Poznań, w której pojawiła się wypowiedź Jaśkowiaka, „dotyczyła wyłącznie kandydatów na prezydenta miasta Poznania, a nie do Rady Miasta Poznania”.

W tej publikacji nie ma jakiejkolwiek mowy o kandydatach do rady miasta, nie zostały tam zawarte jakiekolwiek wypowiedzi świadczące o tym, że zamiarem Jacka Jaśkowiaka było nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób na kandydatów do rady miasta – mówiła.

Na postanowienie sądu stronom przysługuje zażalenie. Tomasz Hejna powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu decyzji sądu, że prawdopodobnie nie będzie go składał.

Dla mnie najważniejsze było żeby informacja ode mnie w tej sprawie wybrzmiała, żeby poszło to w eter, tak się stało. Musiałem po prostu zareagować na kłamstwo, które było zawarte w wypowiedzi uczestnika postępowania. Dalsze kroki jeszcze dzisiaj przemyślę, ale moim zdaniem nic w tym temacie dalej nie będę robił – powiedział.

Pytany przez dziennikarzy jak odbiera postawę Jaśkowiaka, który nie stawił się w sądzie, odpowiedział: taki z niego fighter, a troszeczkę stchórzył. Mógł przejść, myślałem, że będzie. Nie potrafił spojrzeć w oczy – podkreślił Hejna.