Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski mówi, że jak dotąd wały nie przesiąkają, ale służby są w gotowości. Przygotowane do ewakuacji są m.in. szpitale na Solcu i Praski.

W stolicy umacniane są wały przeciwpowodziowe, do tej pory wykorzystano już 1500 ton piasku i 90 tys. worków. Umocnione zostały rejony Wybrzeża Helskiego, Wału Miedzeszyńskiego, ulic: Ratuszowej i Ogórkowej. W pracach pomaga ok. 130 żołnierzy, harcerze, ratusz uruchamia też specjalną linię telefoniczną dla wolontariuszy: 22 870 70 47.

Reklama

Prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała, że odwołane zostały miejskie imprezy m.in. święto Saskiej Kępy i święto Wisły.

Wojewoda mazowiecki dodał, że maksymalny poziom wody, który prognozowany był na piątek na godz. 19, może utrzymywać się dłużej. "Być może woda wokół tego stanu będzie oscylowała aż do niedzieli. To jest zła prognoza. Poziom zagrożenia będzie rósł" - powiedział Kozłowski. Podkreślił, że nie ma obawy, iż woda przeleje się przez koronę wałów, ale jest zagrożenie rozmiękczania i rozmywania wałów.

Reklama

"Z ostrożności należy założyć, że gdzieś w woj. mazowieckim w końcu te wały nie wytrzymają. Miejmy nadzieję, że nie stanie się to w Warszawie" - dodał.

Kozłowski poinformował, że najbardziej krytyczna sytuacja w tej chwili ma miejsce w Lucinie, w pow. zwoleńskim, gdzie trwa ewakuacja 330 mieszkańców. Grozi także przerwanie wałów przy granicy z woj. lubelskim w okolicy Puław. W ponad 100 miejscach są obserwowane przesiąkania.

"Na południe od Warszawy nie ma odcinka, gdzie nie byłoby ludzi monitorujących wały. To samo będzie w Warszawie" - zapewnił wojewoda.