Dowcipniś kpił w ten sposób z prezydenta przez kilka miesięcy. Dopiero w marcu tego roku namierzyli go śledczy z katowickiej Komendy Wojewódzkiej Policji - doniosła "Gazeta Wyborcza".

Policjanci zabezpieczyli jego komputer i tygodniami sprawdzali, jak działa system, który manipuluje wyszukiwarką google. Okazało się, że mężczyzna wykorzystał program do tzw. pozycjonowania stron - "google bomb". Oszukał on wyszukiwarkę tak, że po wpisaniu słowa "kutas", na pierwszym miejscu wyników google podawała link do strony prezydent.pl.

Reklama

Informatyk nie spodziewał się, że jego wyczynem zainteresują się śledczy. "Marek W. został oskarżony o publiczne znieważenie głowy państwa" - potwierdził na łamach "Gazety Wyborczej" Sławomir Świderek, rzecznik prasowy bielskiej Prokuratury Okręgowej. "Słowo, którego użył, w powszechnym mniemaniu nie od dziś uchodzi za obelżywe, nie trzeba zasięgać opinii językoznawców, żeby to stwierdzić" - dodał.

Patent "google bomb" był już wielokrotnie wykorzystywany przez internautów, którzy chcieli zakpić z różnych polityków. Zdarzało się już bowiem, że po wpisaniu słowa "kretynka" wyszukiwarka znajdowała strony o Renacie Beger. Słowo "kretyn" kierowało na sylwetkę Andrzeja Leppera, "pedał" na Wojciecha Wierzejskiego, a "idiota" - Kazimierza Marcinkiewicza.

Ostatnio firma Google ogłosiła, że wymyśliła sposób, by ograniczyć tego rodzaju dowcipy.