Plac z dyniami w Powsinie pod Warszawą przypomina plac z choinkami w przeddzień Wigilii. Ruch, wrzawa, wesołe dziecięce okrzyki. Krzysztof Chojnacki dowozi co chwila taczkami nowe warzywa, bo popyt jest nadzwyczajny. Od 1 października, od kiedy zaczął sprzedaż symbolu Halloween, odwiedziło go 16 autokarów z wycieczkami. "Uczę dzieci wycinać otwory w dyniach, opowiadam o historii Halloween, począwszy od czasów celtyckich" - mówi DZIENNIKOWI Chojnacki, z zawodu chirurg, który w handlu dyniami dostrzegł finansową szansę dla siebie.
Nie pomylił się. Dynie i inne atrybuty amerykańskiego obyczaju w tym roku cieszą się w Polsce ogromnym zainteresowaniem. W gazetkach z ofertą hipermarketów kościotrupy są oferowane obok zniczy. Wyspecjalizowane firmy urządzają Halloween w przedszkolach i szkołach. "Dzieci poprzebierają się za dynie, czarownice, będą też z zamkniętymi oczami szukać zabawek w ohydnej mazi, która okaże się kisielem" - opowiada Edyta Kojder, właścicielka firmy organizującej zabawy dla maluchów. "W przeddzień Wszystkich Świętych wyrosło nam święto potwora" - ocenia Urszula Jarecka, socjolog kultury.
Czy amerykańskie monstra mogą zagrozić polskim zmarłym? Czy przysłonią dzieciom sens naszego święta? Ks. dr Marek Dziewiecki, psycholog dziecięcy, obawia się, że tak. "Halloween to promocja powierzchownego traktowania śmierci" - uważa. "Tradycja amerykańska i polskie święto mają zupełnie inny charakter" - przyznaje Urszula Jarecka. "Halloween nie pamięta o zmarłych, a my ich wspominamy. To odwrócenie uwagi od sedna problemu, bawi się potworami niby po to, żeby nie bać się śmierci. A my uczymy się nie lękać, pamiętając, że śmierć to część życia. Nasza tradycja jest bardziej dojrzała".
Socjolog kultury nie obawia się jednak, że święto potwora wyprze albo zastąpi kiedyś naszym dzieciom Wszystkich Świętych. "Bo to dodatek do kożucha, pretekst do zabawy, której o tej porze roku nie ma za wiele" - ocenia Jarecka. "Dzień po zabawie w trupa dzieci pójdą zapalić lampki na grób i to będzie ich tradycja.
Ważne, żeby nie zapomniały, o co w niej chodzi". Dlatego, zdaniem ks. Dziewieckiego, prośbę o pieniądze na dynię warto wykorzystać do rozmowy o istocie Wszystkich Świętych. "O tym, jak czcimy śmierć babci i dziadka" - tłumaczy. "A pieniędzy i tak nie dawajmy. To niegodne rodzica. Niech dziecko kupi sobie dynię za własne kieszonkowe. Bo zabraniać też nie można. Halloween nie jest warte jakichkolwiek zakazów".
Wojciech Kilar: Nie obawiajmy się
Kocham Amerykę wielką miłością, ale nadal zdumiewa mnie, jak łatwo obyczaje Nowego Świata podbijają serca Polaków. Amerykański rodowód Halloween gwarantuje, że to święto będzie się podobać naszym rodakom. Coraz więcej ludzi będzie chciało doświadczyć tego sposobu świętowania. Czy Halloween stoi w sprzeczności z powagą Zaduszek? Nie wydaje mi się, żeby kłóciło się ono z tradycyjnym przeżywaniem Święta Zmarłych. Przecież trudno sobie wyobrazić, że nasz sposób wspominania tych, którzy odeszli, mógłby zostać wyparty przez radosną zabawę. Pojawiają się głosy, że ten obcy zwyczaj hańbi naszą pamięć o tych, którzy zmarli, ale ja sądzę, że nawet dla ludzi wierzących nie powinno być w Halloween niczego nieprzyzwoitego. Skoro - jak deklarujemy - wierzymy w życie wieczne, czy na myśl o nieobecnych mamy się jedynie smucić? Nie obronimy się przed wpływem innych kultur, nie zabarykadujemy ani naszego języka, ani tradycji przed naporem obcych słów i obyczajowości. Ale zabawa w Halloween nie wyprze z naszych serc ukochanych zmarłych. Pamięci o utraconym ojcu czy siostrze nie zastąpią kostiumy i dynie. Żal po zmarłych i pamięć o nich pozostaną w nas na zawsze. Będziemy poszukiwać miejsca, które pozwoli nam na poważną refleksję o śmierci, i będziemy potrzebować takich rytuałów, które umożliwią wyrażenie smutku z powodu ich odejścia. Przecież z powodu Halloween nie przestaniemy chodzić na cmentarze. Dopóki palimy znicze, składamy kwiaty i pielęgnujemy pamięć o zmarłych, dopóty ta amerykańska zabawa nie będzie stanowić żadnego zagrożenia dla Zaduszek.
Wojciech Kilar, pianista, kompozytor muzyki poważnej i filmowej