Stocznia Gdańska, Jasna Góra, śląskie kopalnie
Adam Buźniak, 18 lat, maturzysta, Sopot:
Bóg i Ojczyzna przez moje pokolenie zostały zdyskwalifikowane za nudę i brak oryginalności, stratę czasu i kicz. Mamy Polskę w dowodzie, paszporcie, ale często też gdzieś. Moje pokolenie woli eksponować logo ulubionego zespołu, jakiś pentagram, symbol popularnych marek czy znaki zodiaku. Pewnie dlatego tak ciężko jest wybrać nowoczesny symbol, który współczesnemu pokoleniu kojarzy się z Polską. Dla mnie będą to dźwigi w Stoczni Gdańskiej, charakterystycznie pochylone nad ciężkim losem zakładu. Są one symbolem odzyskanej wolności, a to właśnie szeroko pojęta wolność zajmuje wysokie miejsce w hierarchii wartości wśród moich rówieśników. Takim symbolem przełomu jest też wejście Polski do Unii Europejskiej. Innymi wyznacznikami mogą być obiekty ściśle powiązane z Polską: Pałac Kultury w Warszawie, Wawel w Krakowie, Jasna Góra, kopalnie na Śląsku, polskie Wybrzeże... Naprawdę dużo by wymieniać, bo w sumie Polacy mimo narzekania kochają swój kraj i na swój sposób są patriotyczni. Jeśli mamy Polskę wypisaną w sercu i w głowie, symbol staje się dla nas po prostu mniej istotny.
Ludzie kultury: Agnieszka Holland, Krystian Lupa
Marta Megger, 19 lat, maturzystka z Bydgoszczy:
Choć wiele osób z mojego pokolenia nie ma pojęcia, co się wydarzyło 4 czerwca 20 lat temu ani kiedy został wprowadzony stan wojenny, to dla mnie osobiście wszystko, co się wiąże z obalaniem komunizmu, jest bardzo ważnym symbolem naszego kraju. Stocznia, strajki, działalność Lecha Wałęsy - to te wydarzenia stały się uniwersalnym wkładem Polski w historię światową. I dlatego jestem z nich dumna i uważam, że nadal warto się do nich odwoływać. Natomiast jeżeli chodzi o współczesną Polskę, należałoby odejść od symboli politycznych. Współczesność kojarzy się z kulturą i artystami polskimi znanymi także na Zachodzie: z kinem, na przykład z filmami Agnieszki Holland, czy z teatrem, czyli takimi reżyserami, jak Paweł Łysak czy Krystian Lupa. To właśnie symbole kulturalne należałoby promować, bo oprócz obalania komunizmu symbol, z jakim jesteśmy najczęściej kojarzeni, to katolicyzm. On jednak powoli staje się antysymbolem, dlatego warto stawiać na kulturę.
Mazury. Bo są w finale konkursu na 7 nowych cudów świata
Ewelina Janota, 21 lat, studentka z Warszawy:
Dla wielu moich znajomych głównym marzeniem i dążeniem życiowym jest wyjazd z kraju. Nie można jednak mieć do nich pretensji, skoro ludzie dorośli sami nie wpajają dzieciom miłości do ojczyzny, a wręcz przeciwnie - swoim narzekaniem uczą młodych, że wszędzie lepiej, byle nie w Polsce. Z drugiej strony mamy badania społeczne, w świetle których miażdżąca większość Polaków czuje się przede wszystkim Polką/Polakiem. Wewnętrzne poczucie związku z ojczyzną więc istnieje, gorzej z symbolami i szacunkiem do nich. Oprócz hymnu, flagi, godła trzeba szukać tych nowych, współczesnych, które przemówią do młodego pokolenia. Symbolem takim mogą być elementy naszego polskiego krajobrazu, jak chociażby Mazury, które ostatnio weszły do finału konkursu na 7 nowych cudów świata. Ważna jest tu także promocja Polski – nie tylko za granicą, ale też w samym kraju (może billboardy z najpiękniejszymi polskimi krajobrazami i elementami folkloru oraz hasłem ”Zakochaj się w Polsce” – parafrazując hasło ”Zakochaj się w Warszawie”), bowiem to za pomocą tych symboli można stworzyć NASZĄ, polską tożsamość. Ale na początek trzeba wyzbyć się typowo polskiego maruderstwa i postrzegania własnego kraju w ciemnych barwach…
”Solidarność”, Powstanie Warszawskie
Marceli Sommer 20 lat, student z Warszawy:
Podział na symbole powstałe przed 1989 rokiem i po wydaje mi się sztuczny. Liczy się żywotność symbolu, a nie to, kiedy powstał i - z całym szacunkiem ” wolę, żeby za polską markę uchodziła w dalszym ciągu przestarzała ”Solidarność” niż Euro 2012. Inna sprawa, że dla ogromnej części mojego pokolenia tożsamość coraz bardziej determinowana jest przez mody nabyte z Zachodu i ich polskie odpowiedniki, takie jak centra handlowe, clubbing czy polskich i niepolskich celebrytów. Wydaje mi się jednak, że mimo to polska młodzież jest pod wieloma względami bardziej patriotyczna niż na Zachodzie, a to właśnie m. in. dzięki krytykowanej przez profesora Szlendaka nietykalności symboli narodowych czy przywiązaniu do wzorców z przeszłości. Nowe symbole, które rzeczywiście tworzą narodową tożsamość, muszą być w ten czy inny sposób zakorzenione w historii. Doskonałym przykładem jest tu chociażby ożywiona w ostatnich latach pamięć Powstania Warszawskiego, która przyczyniła się do powstania takich marek, jak warszawskie Muzeum Powstania, płyty Lao Che, komiksy i murale albo obchody 20. rocznicy wyborów 4 czerwca, które zgromadziły tłumy młodych ludzi chcących odkrywać na nowo swoją historię.
Nie ma czegoś takiego jak wspólny symbol
Tymoteusz Skiba, lat 20, student z Gdańska:
Dla mnie i mojego pokolenia nie istnieją symbole, które by były powszechne dla wszystkich, z którymi każdy mógłby się utożsamiać. Ale nie ma w tym nic złego, bo żadne nowe narodowe marki nie są potrzebne. Symbol jest po to, aby się jednoczyć w walce o wspólny cel. Tak jak motyw Polski walczącej kiedyś dla Polaków czy symbol krzyża dla pierwszych chrześcijan. Teraz w wolnej Polsce mamy swoje rodziny, swoje prywatne wartości i to wystarczy. Kiedy myślę o Polsce, kojarzy mi się z bardzo prostymi rzeczami, które znam i za którymi tęsknię, kiedy ich nie mam. Tęsknię za ludźmi, za polską atmosferą i jej jedzeniem. Ale to moje osobiste symbole, które nie mogą stać się uniwersalne. Próba stworzenia takiego uniwersalnego symbolu jest uciekaniem się do stereotypów, jest absurdalna i przede wszystkim bezcelowa i kończy tak jak w przypadku polskiego hydraulika. A moje osobiste poczucie tożsamości z narodem realizuję przez więź z kulturą i językiem. I to mi wystarczy.