W sobotę wieczorem woda z Wisły przerwała opaskę na wale w Sandomierzu (Świętokrzyskie) w dzielnicy Koćmierzów - poinformowała rzeczniczka wojewody świętokrzyskiego Agata Wojda.
Wcześniej sztab powodziowy z powodu wysokiego stanu wody w Wiśle podjął decyzję, aby strażacy i żołnierze zakończyli umacnianie obwałowania.
Poziom wody w rzece wynosił ponad osiem metrów - prawie dwa metry ponad stan alarmowy.
Prawobrzeżna część miasta jest ponownie zalewana od strony Koćmierzowa - tak jak przed dwoma tygodniami. Woda była jednak na większości ulic już od dwóch dni. Zostały one zalane wodą z Trześniówki, dopływu Wisły.
Na razie woda nie zagraża bezpośrednio hucie szkła i pobliskiemu osiedlu Baczyńskiego: są one chronione przez dodatkowe obwałowanie.
Jak powiedział wiceburmistrz Sandomierza Marek Bronkowski, w sobotę po południu przez megafony informowano mieszkańców o przewidywanym zagrożeniu i możliwości ewakuacji; skorzystało z niej kilkanaście osób. "Większość mieszkańców, którzy powrócili po pierwszej powodzi do zalanych domów, nie chce ich opuszczać" - dodał burmistrz.
Osoby, które chcą się ewakuować, mogą kontaktować się ze sztabem powodziowym. Do dyspozycji mieszkańców jest autobus, którym chętni zostaną przewiezieni do miejsc noclegowych, przygotowanych w sandomierskich szkołach.
Wisła, która zatopiła prawobrzeżną część Sandomierza, puka do bram tamtejszej huty szkła. Setki osób, brocząc w wodzie, budują barykady wokół zakładu. "Jeśli nie uda się obronić huty, inwestor przeniesie ją na Ukrainę" - usłyszał reporter TVN24. Pracę stracą wtedy 2 tysiące osób.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama