Sąd uwzględnił częściowo wniosek polskiej prokuratury o przekazanie Brodsky'ego do Niemiec na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. Zarazem sąd przedłużył areszt wobec Brodsky'ego na maksymalny czas - do 11 września. Obrona podkreśla, że decyzję o zażaleniu w tej sprawie podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem postanowienia. To samo mówi prokurator.

Reklama

W uzasadnieniu jawnej dla mediów decyzji sędzia Tomasz Całkiewicz powiedział, że niedopuszczalne jest wydawanie w trybie ENA osoby za "przestępstwo popełnione z przyczyn politycznych i bez użycia przemocy". Sąd ocenił, że ta zasada odnosi się do zarzucanego w Niemczech Brodsky'emu przestępstwa udziału w obcym wywiadzie na szkodę Niemiec.

Dodatkowo sędzia podkreślił, że w tym wątku nie została spełniona zasada wzajemności - która jest warunkiem wydania kogoś obcemu państwu. W Polsce nie jest bowiem ścigany udział w obcym wywiadzie przeciw Niemcom, a w Niemczech - przeciw Polsce. Zarazem sąd uznał, że nie ma przeszkód do wydania Brodsky'ego za ścigane w obu państwach "przestępstwo pospolite": poświadczenie nieprawdy i fałszerstwo. Sąd podkreślił, że nie wypowiada się o winie czy niewinności Brodsky'ego, ale tylko o przesłankach dopuszczalności jego wydania.

Brodsky nie skomentował decyzji. Jego adwokat mec. Krzysztof Stępiński powiedział mediom, że decyzję o zażaleniu podejmie sam Brodsky po przetłumaczeniu uzasadnienia na jęz. hebrajski, co może potrwać do kilkunastu dni. Na zażalenie będzie miał trzy dni od chwili doręczenia mu tego uzasadnienia.

Reklama

Na Brodsky'm - zatrzymanym 4 czerwca na Okęciu na podstawie europejskiego nakazu aresztowania - ciąży niemiecki zarzut poświadczenia nieprawdy i pomocy w sfałszowaniu dokumentów dla osoby, która miała brać udział w zamachu. We wtorek niemiecka Prokuratura Federalna potwierdziła informacje "Gazety Wyborczej", że jej śledztwo przeciwko zatrzymanemu dotyczy też podejrzenia o działalność wywiadowczą.

Wniosek o wydanie Niemcom Brodsky'ego warszawska prokuratura wysłała SO w połowie czerwca. Dołączono do niego oryginał niemieckiego wniosku o ENA.

czytaj dalej >>>

Reklama



W zeszły piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał areszt wobec Brodsky'ego. Uzasadniono to "dużym prawdopodobieństwem popełnienia przestępstwa" oraz obawą jego ucieczki lub utrudniania postępowania.

To niemieckie media ujawniły, że Brodsky'ego w początkach czerwca zatrzymano w Polsce. Uznano to za "kontrolowany przeciek" władz w Berlinie. Według tygodnika "Der Spiegel", domniemany agent przebywał w Niemczech jako Alexander Verin, a analiza jego płatności dokonywanych kartami kredytowymi wykazała, że posługiwał się także nazwiskiem Brodsky.

Dwaj izraelscy ministrowie mówili po ujawnieniu sprawy, że Polska powinna przekazać zatrzymanego ich krajowi. Nic jednak nie wiadomo o oficjalnym piśmie w tej sprawie. Izraelski dziennik "Haarec" podawał, że Polska czuje się zakłopotana i schwytana w potrzask między dwoma państwami, które uważa za przyjaciół - czyli Izraelem i Niemcami.

Premier Donald Tusk mówił, że zależy mu na tym, aby sprawa nie zaszkodziła polsko-izraelskim stosunkom, a zarazem zwracał uwagę, że przepisy prawa europejskiego nie dają zbyt wielu możliwości działania polskiemu sądowi. Z kolei polska prokuratura "nie bierze pod uwagę kwestii politycznych", lecz tylko procedury i podkreśla, że Izrael nie jest stroną postępowania ws. wniosku ENA.

19 stycznia Mabhuh, jeden z założycieli Brygad Ezedina al-Kasama, wojskowego skrzydła Hamasu, został zamordowany w hotelu w Dubaju. O zabójstwo policja emiratu oskarża izraelskie służby wywiadowcze. Zabójcy posługiwali się paszportami państw Zachodu. W związku z zamachem Interpol poszukuje 27 osób.