Tusk odwołał Kamińskiego 13 października 2009 r. Zarzucił mu m.in., że w kontekście tzw. afery hazardowej wykorzystał Biuro do celów politycznych oraz posługiwał się insynuacją i kłamstwem. Zgodnie z przepisami mógł go odwołać po zasięgnięciu opinii prezydenta, Kolegium ds. Służb Specjalnych i sejmowej speckomisji. Dwa ostatnie organy pozytywnie zaopiniowały wniosek Tuska. Natomiast prezydent Lech Kaczyński, przed odwołaniem szefa CBA, nie wydał pisemnej opinii; w mediach zapowiedział jednak, że będzie ona negatywna.

Reklama

W kwietniu br. WSA stwierdził, że akt odwołania ze stanowiska szefa CBA "nie jest decyzją administracyjną, nie jest postanowieniem, aktem lub czynnością podlegającą zaskarżeniu do WSA". Uzasadnił, że w tym przypadku akt odwołania dotyczy organów, pomiędzy którymi występuje "stosunek nadrzędności i podległości", czyli premiera i szefa CBA a zgodnie z Ustawą o postępowaniu przed sądami administracyjnymi: "sądy administracyjne nie są właściwe w sprawach wynikających z nadrzędności i podległości organizacyjnej w stosunkach między organami administracji publicznej". WSA na jawnej rozprawie orzekł także, że Kamiński nie był nigdy funkcjonariuszem CBA. Tym samym sąd oddalił skargę Kamińskiego na niewydanie mu przez CBA świadectwa służby.

"Nie mamy tutaj do czynienia z decyzją administracyjną w rozumieniu przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego. Odwołanie ze stanowiska dotyczy bowiem sfery organizacyjnej służby i jest ono elementem wynikającym z podległości organizacyjnej pomiędzy organem administracji publicznej a osobą zatrudnioną. Mamy do czynienia jeszcze z dodatkowym elementem. Szef CBA zgodnie z artykułem 5 ustęp 2 ustawy z 2006 r. o CBA jest organem administracji rządowej. Jeżeli dochodzi więc do odwołania jednego organu administracji publicznej przez drugi organ administracji publicznej, to biorąc pod uwagę przepisy dot. stosunku nadrzędności i podległości, prowadzi to do wniosku, że droga przed sądami administracyjnymi w tej sprawie jest niedopuszczalna" - uzasadniał w środę NSA.