Proces o ochronę dóbr osobistych z powództwa obecnego posła PO ruszył w czwartek przed Sądem Okręgowym w Warszawie.
W lutym 2009 r. "Polityka" napisała, że w 2005 r., gdy Czuma (ówczesny minister) ubiegał się o mandat posła z list PO, oskarżenie przeciw niemu w USA złożyła Colonial Credit Corporation. Korporacja zarzuciła mu, że naraził ją na stratę 7107 dolarów, bo robił zakupy, korzystając z karty kredytowej, ale jednocześnie zawiesił spłatę należności, a wezwania do zapłaty pozostały bez odpowiedzi. Ponadto według "Polityki", także amerykański szpital oskarżył Czumę i jego żonę o uchylanie się od zapłaty 3 tys. dol. za usługi medyczne, a od 2002 r. do sądu zaczęły zgłaszać się instytucje finansowe w związku z niespłacanymi debetami na koncie. Zdaniem "Polityki" sąd w Illinois miał wydać kilkanaście wyroków m.in. w sprawach niespłaconych pożyczek i zadłużeń.
Sam Czuma mówił wtedy, że autorzy tych informacji chcą atakować nie tyle jego, ile premiera Donalda Tuska. Zapewniał, że długi spłacił. Jego syn Krzysztof, ówczesny społeczny asystent ministra, mówił, że ojciec nie ma żadnych zobowiązań finansowych wynikających z wyroków w USA. Dodał, że ojciec przed powrotem z USA do Polski sprzedawał dom. "Amerykańskie prawo mówi, że w takiej transakcji obowiązkowo uczestniczy instytucja finansowa, która sprawdza, czy sprzedawca jest gdzieś zadłużony i - jeśli jest - od razu je ściąga i zwraca wierzycielom. Ojciec - gdyby miał długi - nawet by tych pieniędzy nie powąchał" - wyjaśniał K. Czuma.
Podkreślał, że żadna z opisywanych w tygodniku spraw nie była procesem karnym, lecz były to sprawy cywilne, jakich wiele w obrocie gospodarczym. "Niektóre - wbrew podanemu kontekstowi - ojciec wygrał, a w innych już doszło do rozliczenia się stron" - zapewnił. Dodał, że ojciec robił w USA program radiowy. "Były czasy, gdy wszystko szło dobrze i takie, gdy szło gorzej. Ale wszystko zostało uregulowane" - mówił K. Czuma.
W swym pozwie Andrzej Czuma domaga się od wydawcy "Polityki" przeprosin w sześciu kolejnych wydaniach tygodnika oraz w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Dzienniku Gazecie Prawnej" i w "Polsce". Żąda też od pozwanego wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny.
W czwartek przed sądem doszło tylko do wystąpień adwokatów; Czuma nie odebrał wezwania na rozprawę. Jego pełnomocnik mec. Andrzej Herman mówił, że pisząc o sprawie "zamierzchłych rzekomych długów", tygodnik naruszył takie dobra Czumy, jak cześć, dobre imię i prawo do prywatności. Jego zdaniem, szczególnie niedopuszczalne były zwroty z "Polityki" o "kłopotach z wymiarem sprawiedliwości w USA" oraz "zarzutach" wobec Czumy. "Tezy autorów nie były prawdziwe, wobec czego także ich oceny były nieuprawnione" - dodał.
"Oceny dziennikarzy w tej sprawie były uzasadnione" - replikował pełnomocnik "Polityki" radca prawny Krzysztof Pluta, który wnosił o oddalenie pozwu. Domagał się sprecyzowania w pozwie, jakie konkretne sformułowania którego z dziewięciu inkryminowanych artykułów naruszyły jakie dobra Czumy. Mec. Herman zobowiązał się do wskazania tego.
Pluta powiedział PAP, że tygodnik działał w interesie publicznym, pisząc o ważnej osobie publicznej, która musi się godzić na mniejszą ochronę prawną niż zwykły obywatel. Zapewnił, że dziennikarze dochowali ustawowej rzetelności. By to wykazać, "Polityka" wnosi o przesłuchanie kilku swych dziennikarzy, w tym autora pierwszego tekstu o sprawie - Cezarego Łazarewicza. Proces odroczono do 18 kwietnia.
By nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że jego słowa były prawdziwe, albo przynajmniej wykazać, że jego działanie nie było bezprawne, bo działał w interesie publicznym.
72-letni Czuma, minister sprawiedliwości w rządzie Tuska od stycznia do października 2009 r., był na emigracji w USA od 1986 r. W PRL był założycielem niepodległościowej organizacji Ruch, za co w 1970 r. skazano go na 7 lat więzienia. W latach 70. założyciel Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. W 1980 r. skazany przez sędziego Andrzeja Kryże na 3 miesiące aresztu za obchody w 1979 r. Święta Niepodległości pod Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie (sprawę tego wyroku od 2007 r. bada pion śledczy IPN).