Jak donosi Główny Inspektorat Sanitarny, w ubiegłym roku wymagań nie spełniało prawie 2070 próbek środków spożywczych. Dla porównania w 2013 r. zakwestionowano nieco ponad 1900. To oznacza wzrost o 9 proc. przy mniejszym, bo niższym niż 4 proc., wzroście liczby zbadanych próbek – wynika z danych GIS.
Najwięcej zastrzeżeń inspektorów wciąż budzi żywność wytwarzana w kraju, której jakość ustawicznie się pogarsza. Tymczasem żywność importowana jest z roku na rok coraz bardziej bezpieczna. Zakwestionowanych zostało bowiem 2,3 proc. z ponad 8,1 tys. przebadanych próbek z zagranicy. Dla porównania rok wcześniej z 8,2 tys. pobranych próbek norm nie spełniało 3,5 proc.
Inspektorzy zauważają, że zwiększenie odsetka zakwestionowanych próbek nastąpiło zwłaszcza w przypadku wyrobów cukierniczych i ciastkarskich, grzybów, wód mineralnych, napojów bezalkoholowych, tłuszczów roślinnych, majonezów, musztard oraz suplementów diety. Ekspertów nie dziwi taka sytuacja. Jak twierdzą, rynek spożywczy należy do najszybciej rozwijających się. Jego wartość sięga już 3,5 mld zł i rośnie o ok. 10 proc. w skali roku. Możliwość zarobienia dużych pieniędzy przyciąga przedsiębiorstwa, które nie zawsze postępują uczciwie.
– Niektóre z dostępnych w kraju suplementów diety to nic innego jak sfałszowane leki. Największe zagrożenie stanowią produkty na odchudzanie i potencję. Do produkcji tych pierwszych wykorzystuje się sibutraminę będącą pochodną amfetaminy – tłumaczy prof. Zbigniew Fijałek z Narodowego Instytutu Leków. O tym, że oferowana w Polsce żywność jest do poprawki, świadczą też zawiadomienia polskich inspektorów do Systemu Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach (RASFF).
W 2014 r. takich powiadomień było 133. Ich liczba stale rośnie, także ze względu na większą skuteczność polskich laboratoriów. Najwięcej produktów zgłoszonych przez Polskę do RASFF pochodziło z USA – ponad 20. Na drugim miejscu znalazły się te wytworzone w Polsce (20). Żywności najczęściej zarzuca się, że zawiera salmonellę – 40 powiadomień było z tego powodu. Drugim powodem była Listeria monocytogenes, bakteria, w przypadku której od 20 do 30 proc. infekcji kończy się śmiercią (30 powiadomień), a trzecim wykrycie niedopuszczanych składników (15 powiadomień).
Z danych GIS wynika też, że znaczna część powiadomień dotyczących produktów pochodzących z Polski została zgłoszona przez Włochy (ponad 20) i Francję (10) oraz kraje sąsiadujące z Polską, jak Czechy (15), Niemcy (ponad 10), Słowację i Litwę (po 10). Czechy już od 2012 r. prowadzą wojnę z polską żywnością i za wszelką cenę starają się wykazać jej złą jakość. Aż 16 proc. importowanego do tego kraju jedzenia jest z Polski, co daje nam drugie miejsce po Niemczech.
– W Czechach funkcjonuje mit, że polska żywność nie jest takiej jakości, jak ta z Niemiec, Słowacji czy Węgier – przyznawał w rozmowie z RMF FM czeski publicysta Vít Pohanka.
– Na tle innych krajów nie wypadamy wcale gorzej. O tym, czy jakość żywności faktycznie uległa pogorszeniu, będziemy mogli się przekonać najwcześniej za rok, po zweryfikowaniu tego, czy jakość zakwestionowanych próbek znowu wzrosła – uważa Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności. Podkreśla też, że taka sytuacja nie oznacza wcale, iż producenci przywiązują mniej wagi do standardów. Bardzo często zdarza się bowiem, że jakość żywności ulega znaczącemu pogorszeniu na skutek jej dystrybucji w nieodpowiednich warunkach, czyli w zwykłym samochodzie dostawczym, a nie chłodniczym, oraz jej nieprawidłowego przechowywania w sklepie.
Inspektorzy GIS dodają również, że choć w wielu kategoriach jakość się pogorszyła, jest również wiele produktów, które są oferowane na coraz wyższym poziomie. Mowa m.in. o drobiu, jajach, kawie, herbacie, przyprawach, przetworach zbożowo-mącznych oraz soli spożywczej.