Dziennik podaje, że w ponad połowie przypadków wykryto nieprawidłowości. "Sklepy sprzedają nam jedzenie, którego skład nie zgadza się z tym, co napisano na etykiecie, zdarza się, że jest przeterminowane czy wręcz zepsute. Eksperci mają na to sposób, chcą powołania "policji" ds. żywności" – napisała gazeta.

Reklama

"Fakt" podaje, że wyniki kontroli Inspekcji Handlowej potwierdzają, że zdarzają się przypadki sprzedaży np. mielonej wołowiny, która jest wieprzowiną, czy kebabu baraniego bez baraniny. Inspektorzy przeprowadzili w zeszłym roku 2158 kontroli w hurtowniach, sklepach, na targowiskach i w lokalach gastronomicznych. W 54 proc. przypadków znaleźli złe jedzenie.

"Najwięcej produktów o niewłaściwej jakości, w tym zafałszowanych, stwierdzono w przypadku ryby i przetworów rybnych (35,1 proc. nie odpowiadało przepisom), wyrobów garmażeryjnych (25,3 proc.), miodu (23,7 proc.)" – podaje "Fakt" za tym raportem.

Eksperci twierdzą, że sytuację mogłoby poprawić powołanie nowej, wzmocnionej służby kontrolującej żywność.

Trwają prace nad połączniem Inspekcji Handlowej i Inspektoratu Jakości Handlowych Artykułów Rolno-Spożywczych. Dobrze, by nowa inspekcja uzyskała parapolicyjne uprawnienia – powiedział dziennikowi dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner.

Wyjaśnił, że wtedy mogłyby np. kontrolować samochody przewożące żywność. Przeciętny Polak nie ma narzędzi, by sprawdzić, czy sprzedawana żywność jest takiej jakości jak deklaruje producent – powiedział gazecie Gantner.