Małgorzata Chwilczyńska, wdowa po represjonowanym byłym kaliskim prokuratorze Bogusławie Śliwie, domaga się przed kaliskim sądem odszkodowania i zadośćuczynienia w wysokości 580 tys. zł za doznane krzywdy z powodów politycznych. Na proces, który toczy się od 2018 r., kobieta przyjeżdża ze Szwecji, gdzie mieszka na stałe. To ma być rekompensata za krzywdę, wywołaną wykonaniem wobec męża p. Małgorzaty decyzji o internowaniu w związku z wprowadzeniem 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego w Polsce i tymczasowym aresztowaniu w 1983 r. - powiedział PAP adwokat Maciej Krzyżanowski.

Reklama

Sprawa dotyczy też represji wobec rodziny Śliwów, polegających na niemożności znalezienia stałego zatrudnienia przez Bogusława Śliwę, nękania jego oraz rodziny i zmuszenie do emigracji z Polski do Szwecji.Ten proces jest dla mnie bardzo trudny, ponieważ porusza starą traumę, trudne przeżycia, dotyczące całej naszej rodziny. To był ciężki i przygnębiający dla nas czas. Pamiętam nękanie nas, nachodzenie, przeszukiwanie mieszkania, przesłuchiwanie w pracy, naciski także na mojego dyrektora, żeby zwolnił mnie z pracy. Nasza córeczka miała wtedy kilka miesięcy. To jest krzywda, którą trudno powetować czy trudno zrekompensować. Zostaliśmy zmuszeni do wyjechania z kraju, czego nie chcieliśmy zrobić - wyznała Małgorzata Chwilczyńska.

Bogusław Śliwa od listopada 1975 r. pracował jako wiceprokurator w Prokuraturze Rejonowej w Kaliszu. Przełomowym momentem w jego życiu była sprawa z 1977 r. związana ze śmiercią 21-letniego Ryszarda Mikołajczyka. Wówczas Śliwa otrzymał zadanie prowadzenia tego postępowania. Jako prokurator ustalił, że śmierć Mikołajczyka nastąpiła w wyniku morderstwa, o które podejrzewał b. funkcjonariusza MO i jego braci. Śliwę odsunięto od sprawy, a następnie umorzono.

Bogusław Śliwa - jak wspomina jego małżonka - wysłał wówczas list do 20 adresatów celem zapewnienia sobie osobistego bezpieczeństwa, wśród nich do redakcji dzienników i czasopism, posłom na Sejm oraz instytucjom, które z urzędu winny zainteresować się tą sprawą. Nie otrzymał odpowiedzi od żadnej z osób oraz instytucji, dlatego o sprawie powiadomił Komitet Obrony Robotników w Warszawie. Instytucja ta wówczas działała nielegalnie, ale zajmowała się między innymi przestrzeganiem prawa w Polsce - powiedziała wdowa.

Śliwę dyscyplinarnie wydalono z prokuratury. Od tamtej chwili znalazł się w kręgu zainteresowań kaliskiej służby bezpieczeństwa. W okresie stanu wojennego był aresztowany; przebywał w ośrodkach internowania w Ostrowie Wlkp., Gębarzewie koło Gniezna i w Kwidzynie. Po wyjściu na wolność w listopadzie 1982 r. i powrocie do Kalisza miał kłopoty ze znalezieniem pracy. Został skazany poza nawias życia społecznego - podkreślał adwokat Maciej Krzyżanowski; o Śliwie powiedział, że by przeżyć, zajmował się nawet wyrywaniem chwastów u sąsiadów. Nie mając innego wyjścia wyjechał za granicę, jego żona była wtedy w ciąży z drugim dzieckiem, co potęgowało wielką traumę.

Małżonkowie rozpoczęli życie w Szwecji, tam b. prokurator, nie znający języka szwedzkiego, pracował nocami w drukarni. Włączył się w nurt życia politycznego polskiej emigracji. Działał w Kongresie Polaków w Szwecji, w którym został sekretarzem zarządu. M.in. po jego interwencji bracia Adam i Krzysztof Zielińscy, którzy uciekli do Szwecji ukryci w podwoziu ciężarówki (w oparciu o te wydarzenia nakręcono film "300 mil do nieba") nie zostali odesłani do kraju. W sierpniu 1989 r. na krótko przyjechał do Polski.

Śliwa współpracował z działaczami KOR-u. Jako delegat na I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ "Solidarność" w Gdańsku jest autorem "Posłania do ludzi pracy Europy Wschodniej" (przyjętego przez delegatów Zjazdu 8 września 1981 r.). W piątek sąd nie ogłosił wyroku ze względu na konieczność uzupełnienia akt sprawy o dokumenty związane z tymczasowym aresztowaniem Bogusława Śliwy. Termin rozprawy wyznaczono na 6 grudnia. Cieszę się, że wszystko zostanie zakończone tym jednym postępowaniem i wyjaśnimy do końca całą traumę Bogusław Śliwy - podsumował adwokat Maciej Krzyżanowski.

Reklama

Zarządzeniem prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego z 11 listopada 1990 r. Bogusław Śliwa został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2006 r. został odznaczony pośmiertnie Krzyżem komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Bogusław Śliwa zmarł nagle na ulicy w Sztokholmie w 1989 r.; miał 45 lat.