"W najlepszym wypadku nie pomagają. W najgorszym mogą nawet zabić" - ostrzega Leszek Borkowski, prezes Urzędu Rejestracji Leków. Jedno jest pewne: sprzedaż sfałszowanych medykamentów rozwija się u naszego wschodniego sąsiada błyskawicznie.

Reklama

Biznes jest bardziej opłacalny niż handel narkotykami. Leki zażywają bowiem właściwie wszyscy, a ryzyko wykrycia podróbek jest bardzo trudne. Szczególnie, że nadzór rosyjskich władz nad rynkiem farmaceutyków jest wyjątkowo słaby.

Polscy producenci cierpią na tym szczególnie. Od lat 60. XX wieku nasz kraj zyskał w ówczesnym Związku Radzieckim opinie jednego z najlepszych dostawców leków. Teraz jednak coraz więcej Rosjan ma wątpliwości, czy są one rzeczywiście skuteczne. Ci, którzy padli ofiarą fałszerzy, nie zdają sobie najczęściej z tego sprawy.

Większość podrobionych leków nie jest szkodliwa. Organizacje przestępcze starają się też, aby wyglądały i smakowały tak samo jak oryginały. Jest w nich wszystko poza tzw. związkami aktywnymi, czyli substancjami, które leczą. W najbardziej drastycznych przypadkach fałszywe leki mogą jednak mieć fatalne skutki dla zdrowia, a nawet doprowadzić do zgonu.

Reklama

Europejskie stowarzyszenie producentów leków EFPIA w swoim ostatnim komunikacie ostrzega, że najczęściej fałszowane są te preparaty, które albo są używane masowo - jak leki przeciwbólowe, kardiologiczne i urologiczne -albo są wyjątkowo drogie, jak preparaty do walki z rakiem. To właśnie podrabianie tych ostatnich jest najbardziej niebezpieczne.

Jak zapobiec przedostaniu się na polski rynek takich medykamentów? "Jest jedno wyjście: zwiększyć liczbę kontroli zarówno na granicy, jak i wewnątrz naszego kraju" - uważa Leszek Borkowski. O to samo walczą państwa Unii. Już pod koniec grudnia znikną przecież kontrole na granicy Polski i reszty Wspólnoty. Wtedy ryzyko przedostania się podróbek może zasadniczo wzrosnąć.

Już teraz jednak nasi producenci ponoszą wyjątkowe straty z powodu przestępczego procederu. Polfarma i Bioton to niektóre z polskich koncernów farmaceutycznych, które zdecydowały się rozpocząć produkcję leków w samej Rosji. Inne mają nadzieję, że po wyborach Moskwa zrezygnuje z restrykcji na import leków z Polski. Produkcja podrobionych leków pod polską marką może to jednak zniweczyć.

Organizacje mafijne mają zresztą coraz większe możliwości nacisku na władze, aby nie wznawiały swobodnego importu medykamentów z Polski. Ostrożne szacunki wskazują, że sprzedaż podrobionych leków w Rosji sięga już 4-5 mld dol. rocznie.