Horror zaczął się niespełna dobę po operacji. 9-miesięczny chłopczyk z trudem łapał oddech, a jego ciałkiem zaczęły wstrząsać konwulsje. Oddech niemowlęciu udało się przywrócić dopiero po tym, gdy z jego gardełka usunięto wacik wepchnięty tam prawdopodobnie podczas operacji zszywania wargi!
Niedotlenienie mózgu spowodowało jednak potworne komplikacje. Po trzech miesiącach od feralnej operacji chłopczyk zmarł. To, czy tampon pozostawił w buzi dziecka któryś z chirurgów, bada teraz krakowska prokuratura.
"Boże, dlaczego zmarł mój synek? Lekarze nic mi nie powiedzieli. Powtarzali tylko, że to komplikacje po zabiegu" - rozpacza Renata Nalepka, mama Kuby.
Kuba Nalepka urodził się z rozszczepieniem lewej strony podniebienia. Kiedy miał dziewięć miesięcy przeszedł prosty zabieg zszywania wargi. "Na drugi dzień po operacji przyjechałam, a Kubusia nie ma na sali. Nogi się pode mną ugięły. Pielęgniarki nic nie chciały powiedzieć, tylko kazały skontaktować się z lekarzem" - te chwile wciąż stają przed oczami pani Renaty. "Lekarz oznajmił, że doszło do zatrzymania akcji serca" - dodaje przez łzy. Po reanimacji chłopczyk leżał nieprzytomny przez tydzień.
"Gdy go brałam na ręce, to był jak kłoda, sztywny, nie ruszał rękami ani nogami. A zanim poszedł na zabieg, już siadał, był radosny" - łzy znów leją się po twarzy pogrążonej w rozpaczy matki.
Dopiero po kilku tygodniach dziecko mogło wrócić do domu. Potem jeszcze dwa razy trafiało do szpitala. Raz z objawami padaczki. Po trzech miesiącach od feralnego zabiegu Kubuś zmarł. Na rękach matki...
Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność krążenia. Do prokuratury wpłynęło jednak anonimowe zawiadomienie jednego z lekarzy będących przy reanimacji Kubusia o pozostawionym w jego gardle waciku. Rozpoczęły się przesłuchania pielęgniarek i chirurgów. Wszyscy potwierdzili, że w buzi dziecka odkryto tampon.
"Byłem przesłuchiwany jako świadek, ale nikomu nie postawiono zarzutów. Gazik, który znaleziono u dziecka, nie był gazikiem operacyjnym" - zapewnia szef zespołu operającego Kubusia, Jan Skirpan.
Skąd więc w buźce malucha znalazł się tampon, przez który Kubuś zaczął się dusić? To jak najszybciej musi wyjaśnić prokurator. "Muszę wiedzieć, dlaczego mój pogodny, wesoły synek zmarł zaraz po prostym zabiegu" - domaga się mama Kuby.