Obecnie, decyzją Ministerstwa Zdrowia, na trzecią dawkę szczepionki przeciwko koronawirusowi mogą liczyć osoby z zaburzoną odpornością, m.in. chorzy na raka, osoby dializowane oraz po przeszczepach.

Jak mówi Radiu ZET profesor Miłosz Parczewski, te grupy powinny zostać rozrzeszone o medyków, którzy narażają się na zakażenie, pracując z chorymi oraz o osoby starsze, które najciężej przechodzą zakażenie.

Reklama

"Kwestia decyzji administracyjnych"

- Wiele osób, łącznie ze mną, stoi na stanowisku, że to szczepienie powinno być dostępne dla osób 60 plus, a już na pewno 70 plus - dodaje prof. Parczewski. - Ważną rzeczą w kontekście systemowym jest uzupełnienie szczepień dla grupy personelu medycznego, o które też wnioskowaliśmy. To już kwestia decyzji administracyjnych ze strony rządowej, jak i kiedy to wprowadzić - podkreśla profesor.

Według prof. Parczewskiego, trzecia dawka dla tych grup powinna być dostępna jak najszybciej, żeby zmniejszyć ryzyko zakażenia, a tym samym liczbę chorych, którzy obciążą cały system. Wpływ na to, zdaniem prof. Parczewskiego, mogą też mieć szczepienia dzieci, które, choć w większości przypadków nie przechodzą ciężko zakażenia, w dużej mierze odpowiadają za transmisję wirusa.

- Zaszczepienie dziecka powinno zwalniać z nauki hybrydowej. Takie osoby powinny być traktowane jako mniej zakaźne - uważa prof. Parczewski.

Według niego, ważną rolę ma w tym obszarze MEiN, które powinno przekonywać rodziców do szczepienia, bo im więcej zaszczepionych, tym widmo nauki hybrydowej będzie się oddalać.