Ustalenie kanonu literackiego może być oparte na różnych priorytetach - na wartościach artystycznych, poznawczych, wychowawczych wybranych utworów, ich atrakcyjności dla współczesnych młodych czytelników czy wreszcie ze względu na niezbędność ich znajomości dla kompetencji kulturowej umożliwiającej pełnowartościowe uczestnictwo w społecznym komunikowaniu (kanon kompetencyjny). Dodam tu od razu, że wymóg atrakcyjności w praktyce trudny był do osiągnięcia nie tylko dziś, kiedy młodzież nie lubi czytać, ale i w czasach mojej młodości. Wtedy młodzież wprawdzie więcej czytała, ale czytała z chęcią nie "Ojca zadżumionych" czy "Nad Niemnem", tylko powieści Karola Maya, Michała Zevaco czy Antoniego Marczyńskiego. Uważam, że należy młodzieży otwarcie mówić: nie wszystko i nie dla wszystkich będzie w tych książkach interesujące, ale trzeba je znać; wiedza o nich jest równie potrzebna jak podstawowe wiadomości z geografii czy biologii.

Reklama

Traktując na serio konstrukcję szkolnego kanonu literatury pięknej, trzeba by zacząć od wyznaczenia czasu przeznaczonego na lekturę, którego będzie się wymagało w całym toku nauczania, a następnie przeliczyć go na liczbę stron tekstu, który w tym czasie uczeń może sobie przyswoić (oczywiście inne jest tempo lektury Sienkiewicza, inne Herberta, ale można te dane uśrednić).

Obrachunku takiego przeprowadzić nie potrafię, ale z góry można założyć, że liczba 20 książek nie pomieści wszystkich tekstów odczuwanych jako konieczne w tym, co nazwano tu kanonem kompetencyjnym. Jak zaradzić tej sytuacji? Wyjście jest jedno: mówił o nim już przed 50 laty Tadeusz Kotarbiński: "Przeszłość będziemy poznawać w skrótach i w skrótach skrótów". Proponuję więc, by wiele tekstów było reprezentowanych w kanonie tylko fragmentami (np. "Beniowski" jedynie pieśnią piątą, "Syzyfowe prace" - historią Andrzeja i deklaracją Zygiera, twórczość Schulza - kilkoma tylko opowiadaniami). Owe fragmenty uzupełnione charakterystyką całości mogą być udostępnione antologiami gatunkowymi (jak w moim projekcie) lub antologiami wielogatunkowymi obejmującymi kolejne okresy literackie. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale jedyne realistycznie pozwalające na to, by uczeń kończący liceum wiedział coś czy o "Pamiętnikach" Paska, "Marii" Malczewskiego czy "Pamiątkach Soplicy".

A oto proponowany przeze mnie zestaw lektur:

Jan Kochanowski - wybór poezji
Adam Mickiewicz - "Dziady"
Adam Mickiewicz - "Pan Tadeusz"
Juliusz Słowacki - "Kordian"
Ignacy Krasiński - "Nie-Boska Komedia"
Aleksander Fredro - "Zemsta"
Bolesław Prus - "Lalka"
Bolesław Prus - "Faraon"
Henryk Sienkiewicz - "Ogniem i mieczem"
Henryk Sienkiewicz - "Quo Vadis"
Eliza Orzeszkowa - "Cham"
Stanisław Wyspiański - "Wesele"
Władysław Reymont - "Chłopi" (może wystarczy tom 1)
Stefan Żeromski - "Przedwiośnie"
Maria Dąbrowska - "Noce i dnie" (tom 1 - 2)
Witold Gombrowicz - "Ferdydurke"
Stanisław Mrożek - "Tango"
Tadeusz Konwicki - "Mała apokalipsa"
















Nadto antologie:

Liryka wraz z satyrą wierszowaną i bajką
Poematy (tu np. "Maria" Malczewskiego, "Fortepian Szopena", "Świat" Miłosza, "Poemat dla dorosłych" Ważyka)
Fragmenty dramatyczne (tu na przykład jeden akt "Szewców" wystarczy?)
Opowiadania (od "Pamiątek Soplicy" Rzewuskiego do Marka Nowakowskiego)
Fragmenty powieściowe (od "Mikołaja Doświadczyńskiego" do "Widnokręgu")
Literatura dokumentu osobistego (od "Pamiętników" Paska do "Innego świata" Herlinga-Grudzińskiego)
Literatura faktu (od "Listów z Ameryki" Pieczyńskiego do Kapuścińskiego)
Publicystyka i esej (od Frycza Modrzewskiego do Jana Pawła II)






Reklama

Przekroczyłem proponowane rozmiary kanonu bez wyrzutów sumienia, ale w 20 tomach (liczba zresztą ustalona zupełnie arbitralnie) nie sposób się zmieścić.

*HENRYK MARKIEWICZ, emerytowany profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, historyk i teoretyk literatury, wieloletni zastępca redaktora naczelnego "Pamiętnika Literackiego", członek redakcji naczelnej "Obrazu Literatury Polskiej XIX i XX wieku"