Jak przekazał TOPR, mężczyzna całą noc spędził w górach. Stracił but i rano krzyczał wzywając pomocy. Do zaś szpitala trafił po wielogodzinnej akcji ratunkowej. Wiadomo też, że TOPR akcje ratunkową przeprowadził w trudnych warunkach atmosferycznych. Ratownicy opublikowali nagranie. O sprawie informuje Polsat News.

Reklama

Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe opisało akcję ratunkową w rejonie progu Stawiarskiego w Roztoce. Zgłoszenie otrzymali około godziny 8:30 w sobotę. Ratownicy otrzymali informację o krzyczącej osobie, która wzywa pomocy. "Najpierw ratownik dyżurny ze schroniska, a potem kolejni ratownicy obecni w Stawach starali się zlokalizować krzyczącego" - czytamy w relacji TOPR.

"Od poprzedniego wieczora nie było z nim kontaktu"

"W międzyczasie dostaliśmy zgłoszenie od turystki, której mąż wybierał się do Stawów i od poprzedniego wieczora nie było z nim kontaktu. Nie zameldował się w schronisku" - przekazali ratownicy.

TOPR-owcy, mimo trudnych warunków atmosferycznych, dotarli do osoby potrzebującej pomocy. Na miejscu byli około godziny 12:15. W stromym terenie, w pobliży szlaku zimowego "Poza Kopę".

"Po wyposażeniu go w zastępcze obuwie - stracił w nocy jednego buta - z pomocą ratowników ratowany był w stanie wrócić na szlak, gdzie przejęła go wyprawa wysłana z centrali" - przekazano w komunikacie. Po godzinie 16:00 mężczyznę przewieziono do szpitala. TOPR zaznacza, że obecnie warunki do uprawiania turystyki są niekorzystne, a w Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego.