Kamil Durczok, który od dwóch tygodni jest na zwolnieniu, wydał oświadczenie w sprawie oskarżeń tygodnika "Wprost". - Za kilka godzin ukaże się moja reakcja na wydarzenia ostatnich tygodni. Nie tylko dla mnie ten czas jest jednym z najcięższych w życiu. Z pewnością nie był łatwy także dla Was. Chcę, byście wiedzieli, że nie spocznę póki nie udowodnię bezprawności tego co spotkało mnie i moich bliskich - pisze w oświadczeniu, do którego dotarł "Wprost", szef Faktów TVN.

Reklama

Prezenter pisze dalej, że to, co dzieje się wokół niego szkodzi "Faktom", oddaje się więc do dyspozycji zarządu TVN. Niezależnie od tego co dalej, chcę Wam wszystkim podziękować. Dziękuję tym, którzy mnie wspierali i wierzyli, że kierunek w którym podążamy jest właściwy. Dziękuję też tym, którzy mnie krytykowali. Wasze uwagi były tak samo cenne jak pochwały. Wszystkim mówię - do zobaczenia. Byliście i jesteście dla mnie jak rodzina - pisze

Jak dodaje tygodnik, jutro rano ma spotkać się z pracownikami Faktów przedstawiciel zarządu firmy. Nie wiadomo jednak, czy władze TVN podjęły już decyzję w sprawie prezentera, czy też wolą poczekać na raport specjalnej komisji. Od dwóch tygodni sprawdza ona bowiem oskarżenia o molestowanie i mobbing, jakie padły pod adresem Kamila Durczoka w serii artykułów "Wprost".

Durczok zapowiada też sądową wojnę z "Wprost". Od kilku tygodni trwa bezprecedensowy atak tygodnika WPROST na moją osobę. Wysuwane są kłamliwe insynuacje i oskarżenia, naruszane jest moje dobre imię, reputacja i wizerunek, na który ciężko pracowałem przez 25 lat uprawiania zawodu dziennikarza - grzmi - dodaje gazeta.pl. Zapowiada więc, że za naruszenie prawa do prywatności pójdzie do sądu. Naruszane jest także prawo do prywatności, tak moje, jak i mojej rodziny. Po opuszczeniu szpitala, gdzie przebywałem przez ostatnie 10 dni i gdzie zgodnie z zaleceniami lekarzy byłem pozbawiony dostępu do informacji, poznałem skalę emocji wokół mojej osoby. W moim przekonaniu wszystkie negatywne reakcje zostały wywołane publikacjami i atakiem tygodnika. Wobec przekroczenia granic prawnych i etycznych postanowiłem podjąć zdecydowane działania. Do sądów skierowane będą stosowne pozwy, a do prokuratury odpowiednie zawiadomienia - oświadcza.

O tym, że Kamil Durczok, szefując redakcji "Faktów" TVN, dopuszczał się molestowania i mobbingu, napisał tygodnik "Wprost" - najpierw nie podając nazwiska dziennikarza, później już jednak wskazując go wprost. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT >>>

On sam w jedynym do tej pory publicznym wystąpieniu już po publikacji tygodnika zapewniał, że nigdy nie molestował podwładnej i w ogóle żadnej kobiety. CZYTAJ WIĘCEJ >>> Oświadczenie wydała również jego żona, Marianna Dufek-Durczok. CZYTAJ WIĘCEJ >>>