Jako pierwsze wsparcie dla Kurdów broniących się przed islamistami w Iraku zadeklarowały Francja i Włochy. Zaapelowały do całej Unii Europejskiej o udzielenie wszelakiej pomocy Kurdom, także pomocy militarnej. Wielka Brytania uznała walkę z islamskimi agresorami za priorytetową i swoją wojnę. Nic w tym dziwnego. Państwo islamskie nie zamierza poprzestać na podbiciu Iraku i Syrii, kolejne cele to Liban i Jordania. Można podejrzewać, że w dalszej perspektywie będą to także inne kraje islamskie w regionie. Biorąc pod uwagę rosnącą liczbę muzułmanów w krajach europejskich i co ważniejsze silne wpływy radykalnego islamu w tych społecznościach, batalia o wprowadzenie szariatu jest problemem dla Europy. Trudno się dziwić, że dla Francji, Włoch czy Hiszpanii to nie Ukraina, ale marsz dżihadystów jest głównym źródłem niepokoju.

Reklama

ZOBACZ TAKŻE: Merkel: Nie wyślemy żołnierzy do Iraku ani na Ukrainę>>>

W obliczu zagrożenia wojującym islamem koalicja euroatlantycka potrzebuje silnego sojusznika. A za takiego uważana jest Rosja. Tak, jak wcześniej w przypadku Afganistanu Rosja odgrywała ważną rolę (w najgorszym przypadku jej rola sprowadzała się przynajmniej do tego, że nie przeszkadzała w amerykańskiej misji), tak i teraz Moskwa jest ważnym aktorem. Wiąże się też z tym stopniowe przewartościowanie podejścia do reżimu Assada – świat zachodni zaczyna wreszcie rozumieć, że przeciwko Assadowi walczą nie tylko niewinni i uciskani przez niego obywatele syryjscy, ale także nie mniej niż sam tyran krwią splamieni fundamentaliści islamscy. I z dwojga złego, lepiej przymknąć oko na zbrodnie Assada niż pozbawić się sojusznika w walce z islamistami (to więcej niż chichot historii : powtórka historia z talibami w Afganistanie). Stąd więc także konieczność pozyskania Rosji.

O tym, że zachód Europy nie chce dalszej konfrontacji z Rosją (zresztą już tuż po wprowadzeniu sankcji kolejne europejskie stolice zaczęły podważać sens tej decyzji) świadczyło spotkanie w sprawie Ukrainy. Sama formuła spotkania – Francja-Niemcy-Rosja-Ukraina z pominięciem Unii Europejskiej i Polski była dowodem na to, że dwa największe (i powiedzmy sobie szczerze mające prorosyjskie sympatie) kraje unijne chcą doprowadzić do zawarcia porozumienia pokojowego na warunkach bardziej korzystnych dla Rosji niż Ukrainy. Ukraina nie powinna mieć wątpliwości, że zachód Europy (do Francji i Niemiec dochodzą też m.in.

Włochy i początkowo krytyczna wobec Rosji Wielka Brytania) nie zaryzykuje utraty poparcia Rosji w walce z islamistami. Podobnie jak nie uczynią tego mimo wszystko Stany Zjednoczone. Dzięki ofensywie islamistów prezydent Putin będzie mógł odetchnąć z ulgą - wizja konfrontacji z blokiem transatlantyckim nieco się oddala.

CZYTAJ TAKŻE: Ekspert krytykuje Unię: Putin po mistrzowsku rozgrywa Europę>>>