Grzegorz Osiecki: Po co pan idzie do wyborów?
Janusz Korwin-Mikke: Po to, by będąc w Sejmie, wpływać na politykę III Rzeczypospolitej. A jak Bóg da: obalić to niesprawiedliwe państwo.
Dlaczego chce je pan obalać?
Bo nienawidzę państwa opiekuńczego, przerabiającego dorosłych mężczyzn na małe dzieci żebrzące o cukierki czy inne dotacje. Jeszcze kilkanaście lat takiego państwa, a kalifat czy inna cholera nie będzie musiał zabijać: wystarczy, że tupnie nogą.
Ale tych, którzy nie chcą aż takich zmian, jest więcej. Pytanie, czy pana ugrupowanie przekroczy próg wyborczy.
Od kiedy większość ma rację? Większość dzieci uwielbia dostawać cukierki. A to drugie pytanie to nie do mnie.
Na ilu wyborców pan liczy?
15 proc. – maksimum 20 proc., przy fali rozczarowania.
To duża różnica i z obecnymi sondażami, i pana wynikiem w wyborach prezydenckich.
Pan pytał, na ilu liczę. Nie zawsze dostaje się to, na co się liczy. Na trzy tygodnie przed wyborami prezydenckimi Kukizowi nikt nie dawał więcej niż trzy procent. W momencie kryzysu – a jest on nieunikniony – trzeba będzie się tylko starać, by Lud Boży nie wyrżnął zbyt wielu polityków.
Kryzysu?
Bankructwo ZUS, bankructwo finansów publicznych. Pan, żyjąc w Warszawie, nie ma pojęcia, jaką nienawiścią warszawka jest otoczona. Lokalne „elyty” też. Sytuacja jeszcze nie jest rewolucyjna, ale w momencie kryzysu...
Finanse publiczne mają się nieźle. Bruksela zdjęła z nas procedurę nadmiernego deficytu, jeśli chodzi o dług, jesteśmy poniżej średniej unijnej, a badania takie jak Diagnoza Społeczna pokazują, że wprawdzie ludzie nie znoszą polityki i polityków, lecz swój los oceniają nieźle.
Bo to nie jest nienawiść ludzi biednych. Biedacy się nie buntują. To nienawiść ludzi, którzy mogą się dorabiać, wiedzą, jak mogliby się dorobić – a reżym im to uniemożliwia.
Tylko ilu się zbuntuje?
Jak pisał Cyryl N. Parkinson: „Gdy w Chicago buntują się Murzyni, pierwsze pytanie dziś brzmi: »Ilu ich jest«, a drugie: »Czy są tak czarni, jak się ich maluje?«; nikt nie pyta, czy mają rację... Może pomówmy o rzeczywistości – bo tymi badaniami to pan sobie może podpatrzeć to i owo. Na tydzień przez wybuchem I wojny światowej nikt jej nie przewidywał, na trzy dni przed Grudniem 1970 także. Nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji.
Na razie jedynym przejawem buntu były głosy na pana i Pawła Kukiza?
Tak. Ale tylko dlatego, że reżym ma w łapskach telewizję. Telewizja tworzy nową jakość. W wyniku tego, że reżymy kształtują przy jej pomocy umysły, wybuch jest znacznie opóźniony. Ale będzie tym okrutniejszy.
Gdyby udało się panu obalić państwo, jak miałoby wyglądać następne?
Jak Francja 1820 czy USA w tym samym okresie.
Monarchia czy prezydentura?
Byle nie demokracja. Republika może być.
A gospodarka?
Czysto wolnorynkowa. Tempo wzrostu około 15 procent zapewne by było – albo i lepiej. Kto wie?
Czy pana propozycje nie idą pod prąd obecnym tendencjom? Po 2008 roku triumfy świeci raczej Keynes, a nie Hayek czy Friedman, nie mówiąc o ustroju sprzed 200 lat.
Historia kołem się toczy. A ten ustrój keynesowski po prostu zbankrutuje. Ustroje padają nie dlatego, że są złe, okrutne lub niesprawiedliwe – lecz dlatego, że bankrutują.
Jakie powinny być podatki w tym wymarzonym ustroju?
Minimalne. Na pewno bez PIT, CIT i podatków od kupna-sprzedaży – bo one hamują gospodarkę. VAT, niestety, i akcyzy będą musiały być – dopóki jesteś my w Unii Europejskiej. I, oczywiście, podatki od nieruchomości, ewentualnie żupne, emisyjne (dopóki nie ma waluty złotej).
Chce pan wyjść z UE?
Oczywiście. To państwo zorganizowane na zasadzie „Aferzyści wszystkich krajów, łączcie się!”. I, oczywiście: budowa socjalizmu na pierwszym planie.
Polacy na to pozwolą? Na razie głosują nogami, na Zachód wyjechało ponad 2 mln ludzi.
Tam jeszcze mają ogromne bogactwo – nagromadzone przez lata życia w kapitalizmie. Ale to się już kończy. Gdy socjaliści zdobędą władzę na Saharze, nie stanie się nic strasznego – poza tym, że po 40 latach wystąpi przejściowy brak piasku. Więc tam daje się żyć z usług dla bogatych staruszków. Ale rozwój jest u nas! Mimo wszystko u nas jest mniej socjalizmu.
Tylko ja pytam, jak pan zamierza przekonać Polaków, że warto opuścić UE?
Na przykład przekonując, że każą nam budować obozy koncentracyjne dla tzw. uchodźców. W tym zbożnym dziele nie jestem sam.
Nie powinnyśmy przyjąć uchodźców z Syrii czy z innego kraju, jeśli uciekają przed wojną?
Przed jaką wojną? Przed wojną to oni dawno uciekli – głównie do Turcji. Przecież do Grecji przypływają z Turcji, a nie z Syrii!!! I tam dowiedzieli się, że Angela Merkel obiecuje wysokie zasiłki. Więc zostawili kobiety i dzieci w Turcji – a sami przyjechali. Po zasiłki. Niektórzy wierzą, że jest to 20 000 euro miesięcznie... I oni wcale nie chcą być u nas, w Czechach, na Węgrzech czy nawet w Austrii: chcą do Niemiec. Merkel się przeraziła. Chce u nas zrobić zbiornik retencyjny.
Sporo jest takich, o jakich pan mówi, czy nawet imigrantów z innych krajów, ale tym, którzy faktycznie uciekają przed wojną, powinniśmy pomóc.
My – tak. Oczywiście! Natomiast nie ta banda złodziei, czyli aparat III Rzeczypospolitej.
W jaki sposób?
W normalny. Na Islandii (330 tys. mieszkańców) zgłosiło się 10 000 rodzin gotowych przyjąć uchodźców. Niestety: nie zgodził się tam pojechać ani jeden. Chcą do Niemiec.
Jaką powinniśmy prowadzić politykę energetyczną?
Żadnej. Poza zapewnieniem rezerw strategicznych. Z budżetu wojska (wyjaśniam: budżet wojska byłby u nas bardzo duży).
A bezpieczeństwo energetyczne?
Przecież powiedziałem: zapewnieniem rezerw. Jeśli wojsko uważa, że potrzebujemy gazu z Norwegii dla zrównoważenia, to dopłacałoby do droższego gazu z Norwegii.
Co zrobić z górnictwem?
Nic. Przestać je gnębić. W Brukseli rządzą czerwoni, a czerwoni wierzą Marksowi, że: „Jest tylko jeden sposób, by zniszczyć kapitalizm: podatki, podatki i jeszcze raz podatki”. A podatki od energii to podatki od wszystkiego. Poza czerwonymi są tam jeszcze Zieloni – dziwnym trafem mający zawsze dużo pieniędzy i zwalczający wszystko, czego nie dostarcza Gazprom: atom, łupki, węgiel.
Co jeśli przestanie się opłacać wydobycie węgla w Polsce?
Jak przestało się opłacać jeździć dyliżansami, to dyliżans zniknął. Jednak pomimo polityki celowego niszczenia górnictwa prywatne kopalnie jakoś dają sobie radę. Budowane są nawet nowe.
Co z demografią? Jaka jest pana recepta na zwiększenie dzietności w Polsce?
Jest tyko jeden sposób: zlikwidować ustrój niewolniczy. Niewolnicy nie rodzą dzieci – bo po co?
Może to kwestia konsumpcyjnego stylu życia?
Oczywiście. Niewolnicy konsumują, ile się da, nie myśląc o przyszłości. Ludzie wolni myśleli. To jedna z typowych cech ustroju niewolniczego: niewolnik miał pewność, że pan będzie go utrzymywał do końca życia. Nie musiał więc mieć dzieci, by go utrzymywały... Proszę zauważyć, że to ludzie biedni – „proletariusze” – mieli zawsze dużo dzieci! To wbrew tezom, że ludzie nie mają dzieci, bo nie mają pieniędzy.
W PRL była duża dzietność. Byliśmy bardziej wolni?
Tak. System emerytalny był o wiele skromniejszy – a poza tym działały nawyki przedwojenne, i to z czasów carskich jeszcze. To była kultura europejska – obecnie zniszczona, zastąpiona antykulturą niewolniczą, unijną.
W takim razie co z systemem emerytalnym?
Oczywiście wszystkim tym, którzy płacili składki emerytalne, trzeba zapewnić obiecane – i to jest trudność. Nasz kolega, prof. Krzysztof Ostaszewski odkrył, że czerwoni celowo tak planowali system emerytalny, by nie można było z niego wyjść!
Jak powinien wyglądać docelowy model emerytalny?
Jak ktoś jest ostrożny, to się prywatnie ubezpiecza. 90 procent ludzi by się nie ubezpieczało emerytalnie, bo to nonsens.
Czy są jakieś dziedziny, które pana zdaniem państwo powinno wspierać?
Gospodarcze? Oczywiście, że nie!
To jakie?
Na przykład propagować nieubezpieczanie się. Ale tylko propagować – nie zwalczać. Jak ktoś chce stracić i się ubezpiecza, to niech traci. Cwaniacy akwizytorzy tylko na takich czekają.
Co z polityką zagraniczną, na jakich zasadach powinna się opierać?
Państwa nie mają przyjaźni, mają tylko interesy. Polityka zagraniczna musi być wolna od wszelkich przesądów. Tymczasem polską polityką kierują ludzie wierzący, że USA są krajem kapitalistycznym, a Chiny komunistycznym, słowo daję!
To z kim możemy robić dobre interesy?
Z każdym! I to nie państwo polskie ma robić interesy, tylko Kowalski ze Smithem, Schmidtem, Kowaljowem czy Go Fa-liu!
Co z Rosją?
Od niej jesteśmy trochę zanadto uzależnieni (gaz, ropa). Ale, jak na razie, Kreml tego nie wykorzystuje.
A embarga wyższe ceny gazu?
Zaraz! Wyższe ceny gazu to ktoś od nas wynegocjował. Julia Tymoszenko poszła za to samo siedzieć, a nasi są nietykalni (i jaki wrzask podnieśli, gdy wsadzono piękną Julię, bo wiedzą, że to samo może czekać ich!). Rosja, owszem, używa cen energii jako broni politycznej, ale przez oferowanie jej Białej Rusi i Ukrainie po cenach niższych.
Jeśli wejdzie pan do Sejmu, może pan współtworzyć koalicję rządową?
Rządową sensu stricto nie. Natomiast możemy popierać rząd mniejszościowy w zamian za zasadnicze reformy polityczne i gospodarcze.
A jakie byłyby pana warunki minimum?
Mamy ze 20 punktów istotnych – liczę, że jakieś 5–7 dałoby się przeprowadzić. Oni tak pragną kra... pardon: rządzić.
Czy z tych siedem warunków może pan podać jakiś teraz?
Na przykład likwidacja podatków dochodowych. Skoro śp. gen. Jaruzelski pozwolił na reformę śp. Wilczkowi, to i PO, i PiS pozwolą na reformę nam. Swojemu elektoratowi wytłumaczą, że musieli, bo inaczej władze objęliby ci przebrzydli z drugiej strony...
Czy możliwe jest wsparcie dla rządu tworzonego przez PiS, czy także tworzonego przez PO?
Dla dobra Polski gotów jestem podpisać układ nawet z kanibalami.