Anna Wittenberg: „Przyszłemu prezydentowi przyszły premier” – dostał pan książkę z taką dedykacją od Sławomira Nowaka. Aktualne?
Przemysław Wipler: Ja nigdy w to nie celowałem. A ten prezent dostałem w klasie maturalnej, w 1997 r.
W prezydenta pan nie celował?
Zależy mi, by w duchu wyznawanych wartości zmieniać Polskę. Gdybym miał komfort, że mam komu doradzać i że z tego miejsca można robić efektywnie politykę, pewnie zatrzymałbym się na etapie kierowania think tankiem. Ale miałem poczucie, że tak nie jest i powinienem zrobić krok dalej, do polityki.
Reklama
Gdyby pan został w PiS, dzisiaj byłby ministrem.
I bym się wstydził za ustawę o kształtowaniu ustroju rolnego, za ustawę o wiatrakach, za ustawę o podatku od handlu detalicznego i wiele innych działań rządu. W 2013 r., po wielu rozmowach z liderami PiS, przestałem mieć wątpliwości, że to tak będzie wyglądało.
I dlatego pan odszedł?
Tak. To był czas, w którym w sejmowej komisji deregulacyjnej, zamiast walczyć o otwarty dostęp do zawodów, politycy PiS próbowali tworzyć nowe zawody kwalifikowane, np. klasyfikatora gleby. A później było jeszcze gorzej.
Jako minister pracy albo gospodarki mógłby pan wpływać na te patologie.
Ale nie wiedziałbym, co mogę robić, bo w tym rządzie nie ma jasnych reguł. Nie ma idei przewodniej. Są pewne sprawy oczywiste, które łączą tę formację: dążenie do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej czy wątek antykorupcyjny, czyli wsadzenia do więzienia wszystkich ludzi PO i PSL. Ale już jeżeli chodzi o kształt prawa karnego czy prawa gospodarczego, nie ma żadnej idei przewodniej.
Czyli powrotu do PiS nie będzie?
Jestem wiceprezesem najbardziej perspektywicznej formacji, która w ubiegłorocznych wyborach dostała 730 tys. głosów. To 4,76 proc. I doskonale pamiętam, że będąc w moim wieku, Donald Tusk dostał 3,99 proc. i 550 tys. głosów...
Pan to jak mantrę powtarza.
Bo to ważne. W 1993 r. Kaczyński i Tusk nie weszli do Sejmu. Jak nasi ludzie sobie zdają z tego sprawę, widzą, że mamy szansę. A demografia jest po naszej stronie – poparcie wśród młodzieży dla wolnościowego, a jednocześnie prawicowego programu jest bardzo duże. Widzę to na spotkaniach otwartych, manifestacjach. Byłem w zeszłym tygodniu w Tarnobrzegu. Na spotkanie przyszło ponad 150 osób. I tak przejedziemy w tym roku cały kraj.