Wipler został skazany w czerwcu. Sąd nie miał wątpliwości, że to były poseł był sprawcą awantury z policją przed jednym z warszawskich klubów. Wiplera skazano na pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata oraz 10 tysięcy złotych grzywny.

Reklama

Polityk od początku całej sprawy – październik 2013 – twierdził, że jest niewinny. Zarzekał się, że nie on bił policjantów, ale został przez nich pobity.

Mimo to, Wipler zrezygnował, ze złożenia apelacji w tej sprawie. - Mój klient stracił wiarę w polski wymiar sprawiedliwości. Będzie walczył o swoje dobre imię na innych polach - mówi "Gazecie Stołecznej" mec. Krzysztof Wąsowski, obrońca byłego parlamentarzysty.

Tym samym wyrok z czerwca uprawomocnił się, a sam Wipler stał się formalnie przestępcą.

"Stołeczna" sugeruje jednak, że za decyzją Wiplera nie stoi "brak wiary w sądy", ale zwykły pragmatyzm. - W rzeczywistości chodzi jednak o to (co przyznawał sam skazany), że akceptując wyrok już teraz, Wipler może liczyć na jego szybsze zatarcie – napisano w gazecie. Apelacja mogłaby uniemożliwić Wiplerowi start w wyborach w 2019 roku.