"Czy wy sobie przypominacie, gdziekolwiek na świecie, tego typu wypowiedź, która w ten sposób zadziałała na giełdę?" - mówił w programie "7 Dzień Tygodnia" Marek Siwiec z SLD. "Jeżeli nawet premier chciał w dobrej wierze powiedzieć, że stąd będą pieniądze, bo zabierzemy KGHM, to zrobił fatalny błąd polityczny, tak się nie robi" - dodał. Wtórował mu Adam Hofman z PiS. "Cztery miliardy zniknęły z KGHM w jednej chwili. Co trzecia akcja jest skarbu państwa, więc w jednej wypowiedzi straciliśmy ponad miliard. Przemówienie premiera było skrojone pod obserwatorów rynków finansowych, więc trzeba uważać z takimi deklaracjami. To jest premier polskiego rządu, który mówi to w expose" - twierdził.

Reklama

Z kolei posłowie koalicji bronili szefa rządu. "Uważam, że nic się nie stało. Komisja Nadzoru Finansowego powinna rutynowo sprawdzić, czy nie było żadnych przecieków informacji. Z tego, co pan premier powiedział w odpowiedzi na pytanie, ilość obrotów przed wystąpieniem premiera była mniejsza, to wszystko się zaczęło po wypowiedzi premiera. Rząd nie zamierza sprzedać swoich akcji, więc nie ma obawy o żadne straty" - stwierdził Stanisław Żelichowski. "Expose służy temu, żeby powiedzieć skąd w budżecie znajdą się pieniądze. Gdyby te konkrety nie padły, to pojawiłyby się zarzuty, że nie ma konkretów" - dodał Paweł Graś, rzecznik rządu.

"To, że takie rzeczy się dzieją, to jest normalne. Rząd podejmuje w ciągu roku setki decyzji, które mogą mieć wpływ na giełdę i to, że zapowiedź wprowadzenia takiego prawa wywołuje jakieś ruchy, to jest oczywiste. Kiedy opozycja wymyśla, żeby opodatkować banki, to jest oczywiste, że kiedy taka decyzja doszłaby do skutku, to spadłyby akcje banków. To, co w tym jest nie w porządku i nie fair, to że Ruch Palikota staną w jednym szeregu z Antonim Macierewiczem i insynuacjami zaatakowali szefa Rady Gospodarczej przy premierze, czyli premiera Bieleckiego, który żadnej akcji KGHM nigdy nie posiadał. To jest nie w porządku i nie fair" - tłumaczył Graś.

Zdaniem Hofmana jednak "słowa Donalda Tuska nie stają się politycznym ciałem. Poprzednie expose miało się nijak do późniejszych działań rządu, więc lepiej było w tym roku przygotować nie odpowiedź na expose, a takie trochę swoje expose. Przez cztery lata siedzieliście przy ładnie zastawionym stole, piliście wino i paliliście cygara, a rachunek wysłaliście Polakom. My chcieliśmy go wysłać bankom i instytucjom finansowym. To jest ta różnica" - tłumaczy.

Reklama