Sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych będzie liczyć dziewięciu członków (tak zdecydował w miniony czwartek Sejm). Cztery miejsca mają przypaść PO, dwa - PiS i po jednym - PSL, SLD, Ruchowi Palikota. PO już zapowiedziała sprzeciw wobec kandydatów klubu PiS; inne kluby nie rozmawiały jeszcze na ten temat.
Głosowanie w sprawie składu komisji odbędzie się prawdopodobnie na posiedzeniu Sejmu wznowionym 8 grudnia.
"Kamiński i Macierewicz nie powinni zasiadać w speckomisji. PO będzie przeciwko tym kandydaturom. Z tego, co wiem Antoni Macierewicz nie posiada certyfikatu bezpieczeństwa, więc nie ma formalnie możliwości, żeby w tej komisji zasiadać. Żeby w niej być, trzeba mieć dostęp do informacji ściśle tajnych, on go nie ma i to jest jedna z kluczowych przyczyn naszego sprzeciwu. Jeżeli chodzi o Mariusza Kamińskiego to w jaki sposób kierował służbą (CBA-PAP)- w moim przekonaniu - całkowicie uzasadnia, że nie powinien znaleźć się w komisji" - powiedział PAP rzecznik klubu PO Paweł Olszewski.
Z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński argumentował podczas sobotniej konferencji, że brak certyfikatu nie może być przeszkodą jeśli chodzi o wybór Macierewicza i Kamińskiego do speckomisji, bo posłowie mogą go otrzymać już po wyborze.
"Oczywiście nie ma żadnych przeszkód, żeby certyfikaty bezpieczeństwa zostały (im-PAP) przyznane. Nie ma takiego warunku, że trzeba mieć certyfikat, żeby wejść do komisji. Można na niego poczekać" - mówił Jarosław Kaczyński.
Pytany o sprzeciw PO wobec kandydatów PiS, Kaczyński powiedział: "Chodzi o to, żeby ci, którzy najsprawniej kontrolowaliby służby, bo się na tym znają, w tej komisji nie byli".
Pozostałe kluby nie podjęły jeszcze decyzji, jak się zachowają w głosowaniu nad wyborem członków speckomisji.
"Nie rozmawialiśmy jeszcze w tej sprawie. Jednak to jest takie ciągłe działanie na konflikt, bo wszyscy wiemy, że w poprzedniej kadencji nie zaakceptowano pana Macierewicza. Teraz jeżeli go zgłaszają, to nie po to, żeby go zaakceptować, tylko po to, żeby była rozróba, więc będziemy o tym rozmawiali" - zaznaczył w rozmowie z PAP Stanisław Żelichowski (PSL).
"Biorąc pod uwagę jakie osoby deleguje PiS, wydelegowaliśmy do speckomisji Artura Dębskiego, bo jest to człowiek o najmocniejszych nerwach w naszej partii, żeby w razie czego mógł z takimi kolegami współpracować. Natomiast oficjalnie jeszcze stanowiska dotyczącego tych dwóch kandydatur nie mamy" - mówił PAP rzecznik klubu Ruch Palikota Andrzej Rozenek.
Decyzji nie podjęło także SLD. "Niewątpliwie pan Macierewicz jest tak kontrowersyjną osobą, że zastanowimy się czy faktycznie powinien być w tej komisji. W najbliższym tygodniu podejmiemy w tej sprawie decyzję na klubie. Niewątpliwie przeanalizujemy te kandydatury, ponieważ nie chcielibyśmy, by ta kadencja Sejmu też upływała pod znakiem awantur, a pana Macierewicza cechuje to, że często te awantury polityczne niepotrzebnie rozpoczyna" - podkreślił rzecznik klubu SLD Dariusz Joński.
PO sprzeciwiała się już kandydaturze Antoniego Macierewicza do speckomisji na początki poprzedniej kadencji Sejmu w 2007 roku. Jak argumentował wówczas premier Donald Tusk, "kontrowersyjność, emocje i styl pracy Macierewicza nie sprzyjają skutecznej pracy komisji" i mogą narażać na szwank interes polskich służb specjalnych. PiS w odpowiedzi ogłosił bojkot komisji i nie wyznaczył swojego przedstawiciela do niej; posłowie Prawa i Sprawiedliwości dołączyli do komisji w maju 2008 roku.
W październiku 2008 r. Służba Kontrwywiadu Wojskowego cofnęła Macierewiczowi tzw. certyfikat bezpieczeństwa, upoważniający do dostępu do informacji oznaczonych klauzulą "ściśle tajne". W lutym 2009 r. premier, do którego odwołał się Macierewicz, podtrzymał tę decyzję. We wrześniu 2009 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził nieważność decyzji szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i premiera o odebraniu posłowi PiS certyfikatu do tajnych informacji. Ostatecznie, w grudniu 2009 r., ABW umorzyła postępowanie ws. ewentualnego cofnięcia certyfikatu z powodu jego wygaśnięcia.