Wizyta amerykańskiego wiceprezydenta w Polsce miała pokazać, jak mocno USA wspierają nasz kraj w obliczu gwałtownie pogarszających się stosunków NATO – Moskwa wobec faktu włączenia Krymu w skład Federacji Rosyjskiej. Joe Biden spotkał się we wtorek w Warszawie z prezydentem Bronisławem Komorowskim i premierem Donaldem Tuskiem, padło wiele mocnych słów o współpracy i wiele okrągłych zdań. Niestety, nie do końca zgodnych z prawdą.

Reklama

15 lat temu miałem zaszczyt pełnić funkcję przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych i prowadzić walkę o przyjęcie Polski do NATO – oświadczył wiceprezydent USA.

Problem w tym, że Joe Biden w tym czasie nie był szefem komisji. Na stanowisku tym zasiadał Jesse Helms, senator republikański z Północnej Karoliny. To on prowadził batalię o przyjęcie Polski, Węgier i Czech do NATO. Smaczku wpadce wiceprezydenta dodaje fakt, że Biden w tym czasie – jako lider mniejszości demokratycznej – miał wiele wątpliwości co do pomysłu rozszerzania sojuszu.

Jeśli już chcemy zrazić do siebie Rosjan, to co w zamian zyskamy? – zastanawiał się obecny wiceprezydent USA w 1997 roku w rozmowie z „New York Timesem”. – Jeśli miałby wstać i zacząć rozmawiać z moimi wyborcami o cenie, jeżeli bym im powiedział: „Mamy zamiar rozciągnąć nasz parasol nuklearny na Słowację”, zastanawiam się, ile osób w Dagsboro (miasto w okręgu wyborczym Bidena – przyp. red.) powie: „Hej, to świetny pomysł” – dodawał ówczesny senator.

Jak przypomina Bloomberg, Biden stał się zwolennikiem włączenia krajów Europy Środkowo-Wschodniej do NATO dopiero w 1998 roku, gdy projekt rozszerzenia sojuszu był gotowy do zatwierdzenia przez amerykański Senat.