Bartosz Arłukowicz poinformował na niej, że przy placówkach służb i na dworcach znajdą się informacje o działających punktach medycznych. Poza tym zarzucił negocjatorom z organizacji działanie w jednej prywatnej firmie i przytaczał wypowiedzi z negocjacji.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ: Arłukowicz kontratakuje z kwitami w ręku. Poważne oskarżenia pod adresem lekarzy >>>

Prezes Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski bronił się przed zarzutami. Przekonywał, że spółka Medical Concept nie rozpoczęła jeszcze działalności, a jej celem jest pozyskanie unijnych funduszy na doposażenie i informatyzację gabinetów. Krajewski ponadto krytykował cytowanie wybranych fragmentów stenogramów ze spotkań negocjacyjnych. Jego zdaniem, zostały one specjalnie wybrane, by przedstawiały związek w złym świetle.

Z kolei, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel powiedział, że minister sięgnął po metody "stalinowskie" i "bolszewickie". Dodał, że lekarzy traktuje - jak się wyraził - "jak gnojków, jak śmieci" i to jest, jego zdaniem, nieprawdopodobne. Bukiel stwierdził przy tym, że Arłukowicz sam na tym straci, bo nie zbuduje efektywnego systemu opieki zdrowotnej bez zaufania do lekarzy.

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz powiedział z kolei, że do sytuacji powinien włączyć się prezydent, skoro minister zdrowia - powołując się na premier Ewę Kopacz - wprowadza "stan wojenny" w służbie zdrowia. Zdaniem Hamankiewicza, Arłukowicz angażując policję, wojsko i straż pożarną w sprawę, wprowadza niepokój zamiast poczucia bezpieczeństwa.

Od początku roku nie działa kilkanaście procent placówek świadczących wcześniej usługi podstawowej opieki zdrowotnej. Negocjacje w sprawie finansowania i planowanego poszerzenia kompetencji lekarzy, nadal nie zostały zakończone.