Również belgijska gazeta "Het Laatste Nieuw" doniosła dziś, że wśród osób niepożądanych w Rosji znalazł się poseł do Parlamentu Europejskiego, były premier Belgii Guy Verhofstadt. Tymczasem rzeczniczka europejskiej dyplomacji powiedziała dziennikarzom, że wcześniej strona rosyjska odmawiała przekazania spisu władzom w Brukseli. Nie ujawniano też kryteriów, według których go sporządzono.
O istnieniu "czarnej listy" informowała kilka dni temu agencja Ria Novosti. Miała być odpowiedzią sankcje Zachodu, zastosowane po aneksji Krymu i interwencji w Donbasie. Agencja powoływała się na anonimowego przedstawiciela rosyjskiego korpusu dyplomatycznego. Według niego, spis osób miał powstać jeszcze zimą na zlecenie ministra spraw zagranicznych. Znalazły się na nim nazwiska, wytypowane przez rosyjskie ambasady w różnych krajach. Mieli to być politycy prowadzący działania antyrosyjskie lub podejrzewani o korupcję.
Strona rosyjska twierdziła, że choć spis nie został opublikowany oficjalnie, jest w każdej europejskiej ambasadzie Federacji i osoby, wybierające się do Rosji, mogą sprawdzić, czy się w nim nie znajdują.
Dyplomata nie zdradził liczby polityków, którym zakazano wjazdu do Rosji. Powiedział tylko, że są takie praktycznie w każdym europejskim kraju. Twierdził, że Unia Europejska została o tej liście poinformowana. Według belgijskiej gazety, spis obejmuje 89 nazwisk.
Kilka dni temu do Rosji nie wpuszczono innego europejskiego polityka Karla-Georga Wellmanna, deputowanego Bundestagu. Z lotniska w Moskwie musiał wrócić do Niemiec. Był w drodze na rozmowy poświęcone uregulowaniu sytuacji na wschodzie Ukrainy.