Misiewicz: Urzędnik cechujący się zestawem kompetencji predestynującym do zajmowania wysokich stanowisk. Między innymi: znajomością z ważnym politykiem sprawującym obecnie władzę, skłonnością do uległości, elastycznym kręgosłupem. Występowanie: głównie spółki Skarbu Państwa. Można spotkać go także w ważnych instytucjach, np. samorządowych. Bartłomiej, rzecznik MON i szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza. W wieku 26 lat zasiadał w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, nie mając przy tym ukończonego kursu dla członków rad nadzorczych ani studiów. Odznaczony złotym medalem za zasługi dla obronności kraju.

Reklama

Duzi Misiewicze

Polska kultura polityczna nabiera cech plemiennych. Kolejne ekipy, wygrywając wybory, okopują się na zajętych terytoriach. Fizyczną przestrzeń zasiedlają w pałacykach, budynkach i biurach, wypędzając dotychczasowych rezydentów. Nawet jeśli ci byliby w społeczności przydatni, bo np. posiadają unikatowe kompetencje lub doświadczenie. W zasiedlaniu terytoriów kluczowe znaczenie ma lojalność. Kompetencje i doświadczenie są drugorzędne i uzupełniane w zależności od wielkości plemienia. Jeśli jest ono duże, czołowe stanowiska mają szansę zająć osoby, które mają do nich kompetencje. Jeśli mniejsze, na zdobytym terytorium wystarczyć muszą ci lojalni. To właśnie polityczni Misiewicze.

Po ubiegłorocznych wyborach plemieniem, które zyskało prawa do dawno niezajmowanych terytoriów, stało się Prawo i Sprawiedliwość. Miotła, którą zastosowała partia, miała niespotykaną skalę – nie tylko, jak poprzednicy, wymieniła zarządy spółek Skarbu Państwa, ale też wprowadziła rozwiązania, które pozwoliły z automatu wygnać poprzednich lokatorów wyższych urzędów w służbie cywilnej. Na początku stycznia w życie weszła nowelizacja ustawy o SC. Na jej mocy stosunek pracy z objętymi ustawą urzędnikami wygasł z automatu po 30 dniach. W czasie debaty nad projektem szefowa kancelarii premiera apelowała: – Skończmy z fikcją i hipokryzją w sprawie obsadzania stanowisk kierowniczych. Odnosiła się do tego, że konkursy na te stanowiska trwały nawet po kilka miesięcy. Dzięki ustawie wyższe stanowiska w służbie są obsadzane w drodze powołania. W służbie cywilnej na 120 tys. urzędników jest ok. 1,5 tys. stanowisk kierowniczych.

Reklama

Wielu lojalnych do zajmowania terytoriów wywołano z dotychczasowych pozycji samorządowych, na których do tej pory byli przyczajeni. We wrześniu ich listę przygotowała Nowoczesna – jej posłowie szukali Misiewiczów w swoich regionach. Znaleźli kilkaset nazwisk.

– Na Dolnym Śląsku doliczyliśmy się ponad stu osób, które mają cechy Misiewicza – mówiła w czasie konferencji prasowej podsumowującej akcję Joanna Augustynowska, posłanka Nowoczesnej z Wrocławia. Podobnie deklarowano też w innych regionach.

Reklama

Zdaniem posłów Nowoczesnej na powyborcze łupy załapać się miał na przykład przewodniczący Rady Miasta Leszno z ramienia PiS, Sławomir Szczot. Został wiceprezesem spółki Enea Serwis. Wiceprezydent Szczecina Mariusz Kądziołka przeszedł z kolei do Enei Oświetlenie. Marek Gralik, anglista i radny PiS, został członkiem rady nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2. Marcin Szczudło – radny klubu PiS – ma etat w biurze komunikacji Polskiej Spółki Gazowej.

Według Nowoczesnej wielu samorządowców miało też dostać miejsca w lokalnych rządowych agendach. W Kaliszu szefem KRUS został Andrzej Plichta – przewodniczący Rady Miejskiej. Radny PiS Andrzej Michalski dostał stanowisko dyrektora oddziału PFRON w Kielcach, radny powiatu żnińskiego Grzegorz Smytry został szefem Agencji Nieruchomości Rolnych w Bydgoszczy. W tym samym mieście polem dla Misiewiczów zdaniem posłów Nowoczesnej stało się Radio PiK. W Łodzi natomiast Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. ARiMR mogłaby zresztą stać się tematem na oddzielną historię. To jedno z najbardziej obleganych terytoriów. Kiedy w 2014 r., a więc jeszcze przed wyborami, agencję kontrolowało CBA, „Rzeczpospolita” donosiła, że „na 3629 pracowników Centrali 1707 posiada powtarzające się nazwiska, a 206 mieszka bądź jest zameldowanych pod tymi samymi adresami”. Jak widać, Misiewicze nie są niczym nowym. Razem z rzecznikiem MON zyskali tylko nową twarz. I nazwisko...

To jest fragment rozmowy ze świątecznego wydania Magazynu DGP. Znajdziecie w nim również:
* O rodzinie polityką podzielonej oraz o zawodach, w których egocentryzm jest niezbędny pisze Mira Suchodolska
* Magdalena Rigamonti pyta Abdo Haddada o chrześcijan w Syrii i konflikt bliskowschodni
* Karolina Lewestam zastanawia się czy współczesny świat da się opisać Marksem
* Marcin Zaborski rozmawia z prof. Henrykiem Szlajferem o udawanej kontrrewolucji
* O najbardziej dyskryminowanej grupie społecznej w Polsce, czyli dresiarzach pisze Sylwia Czubkowska
* Łukasz Guza zastanawia się, ile w nas, Polakach, wsi i dlaczego wstydzimy się pochodzenia
* Piotr Szymaniak pyta prof. Henryka Domańskiego, czy radykalizm to postawa mniejszości
* Patryk Słowik dowodzi, że w prawie rewolucje są niemożliwe i jesteśmy skazani na ewolucję
* Andrzej Krajewski przypomina, jak dzięki zakulisowej dyplomacji uniknęliśmy konfliktów
* Zbigniew Parafianowicz ogląda TVN i TVP i naocznie przekonuje się, że dwóch Polsk nie da się poskładać
* Joanna Pasztelańska pisze o hipsterkatolikach i dowodzi, że wiara to nie tylko moher
* Grzegorz Osiecki pokazuje, że mamy ustrój niedopasowany do rzeczywistości
* Sebastian Stodolak pyta o stosunek kościoła do pieniędzy i liberalizmu
* Maciej Miłosz zastanawia się, dlatego drzewa nie dają z liścia, czyli czy w przyrodzie ważniejszy jest kompromis, czy walka
* Dariusz Koźlenko o pyta, dlaczego nie cenimy tych, którzy wystają ponad
* Dorota Kalinowska zdradza, jak negocjować, by się nie pozabijać
* Łukasz Bąk obnaża swoje tegoroczne motoryzacyjne obsesje