"Ja nic nie wpisałem dlatego, że ten potok słów ze wszystkich stron, ja myślę, że trzeba trochę się wyciszyć, zastanowić jak do tego doszło, gdzie popełniliśmy błędy i to wszystko mówię, żeby nie dokładać się słowami" - powiedział dziennikarzom były prezydent.

Reklama

Jak dodał, teraz "zastanowimy się nad sobą, zastanowimy się nad odpowiedzialnością, nad uporządkowaniem paru decyzji, no bo nie powinno to się zdarzyć, nie powinien być taki skład, więc mamy dużo w tej demokracji do porządkowania, to się zdarzyło, bo jesteśmy wszyscy trochę winni".

"Straciliśmy elitę tego kraju w jakiejś części, a więc jest to bardzo podobne do Katynia, tam obcięto głowę, a tutaj w podobny sposób straciliśmy świetnych ludzi z różnych opcji, a więc zastąpienie tego będzie trudne" - podkreślił b. prezydent.

Na pytanie dziennikarzy, czy katastrofa wypadku może mieć wpływ na stosunki Polski z Rosją w kontekście pojawiających się informacji, że polski pilot nie posłuchał obsługi rosyjskiego lotniska, były prezydent powiedział: "jeśli tak było, to ktoś w samolocie podejmował decyzje". "Nie wyobrażam sobie, żeby pilot sam podejmował decyzje, to nieprawdopodobne".

"Kiedy ja sam latałem, to zawsze gdy były jakiekolwiek wątpliwości, to zawsze przychodzono do przywódców i pytano się o decyzję i dopiero na tej bazie podejmowano dalsze kroki" - powiedział Wałęsa. Ale - jak podkreślił - zdarzało się, że kapitan samolotu nawet wbrew zaleceniom, sam podejmował decyzję.

"Nie wiemy jak było, więc na razie zostawmy i skupmy się na osobistej refleksji i nad porządkowaniem własnego życia w stosunku do tych, którzy odeszli" - zaapelował b. prezydent.

Wałęsa przyznał, że katastrofa prezydenckiego samolotu jest dla niego podwójną tragedią osobistą. "Dlatego, że - jak pamiętacie - z paroma z tych ludzi miałem otwarte problemy do rozwiązania i dzisiaj ja im wybaczam i nie mam pretensji, ale mnie już nie wybaczą" - powiedział. "Teraz muszę Pana Boga prosić o wybaczenie, bo też przecież parę błędów na pewno popełniłem i coś tam na sumieniu też jest" - dodał.

Reklama

Wspominając prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Wałęsa powiedział: "w czasach walki z komunizmem świetnie uzupełnialiśmy się, natomiast potem demokracja nas poróżniła, metody walki też, i myślałem, że przyjdzie czas, iż wyjaśnimy sobie i będziemy znów dobrymi przyjaciółmi, nie zdążyliśmy, więc zamykam tę kartę, nie będę do tego wracał, niech mu lekka będzie ziemia".

Przypomniał, że nie rozmawiał z Lechem Kaczyńskim jako prezydentem, czyli od co najmniej pięciu lat.

Wśród ofiar katastrofy jest m.in legendarna działaczka "Solidarności", Anna Walentynowicz, z którą były prezydent był w konflikcie od początku lat 80. W niedzielę Wałęsa, wspominająć dawną opozycyjną koleżankę, powiedział, że "były czasy, że była to niezastąpiona, świetna kobieta w walce, ale przyszła demokracja, walka o władzę i w tej walce o władzę poszliśmy za daleko i wycofanie było już niemożliwe".

W Gdańsku w Bazylice Mariackiej odprawiana jest msza święta ku czci ofiar sobotniej katastrofy prezydenckiego samolotu. Nabożeństwo jest koncelebrowane przez metropolitę gdańskiego, abp. Sławoja Leszka Głódzia. Uczestniczą w nim przedstawiciele władz Trójmiasta i województwa oraz wielu mieszkańców. Po mszy jej uczestnicy mają przejść pod Pomnik Poległych Stoczniowców w Gdańsku i złożyć kwiaty.