Podczas przygotowywania wizyty Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu osób w Katyniu Rosjanie proponowali, by Tu-154 wylądował na odległym o 250 kilometrów lotnisku w mieście Briańsk. Jednak strona polska uznała, że to celowe utrudnianie wizyty prezydenta i wymusiła na Rosjanach zgodę na lądowanie w Smoleńsku - twierdzi "Gazeta Wyborcza".

Reklama

Dziennik powołuje się na urzędnika przygotowującego wizytę. Pisze, że wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Kremer i sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik nie chcieli się zgodzić na lotnisko w Briańsku. Obaj zginęli w katastrofie prezydenckiego samolotu.

Gazeta cytuje drugiego anonimowego przedstawiciela strony polskiej: "Niepotrzebnie zmusiliśmy Rosjan do zgody na przyjęcie samolotu w Smoleńsku". "Wyborcza" pisze, że prawdopodobnie po rozmowach o ewentualnej zmianie lotniska nie ma śladu w dokumentach.

W katastrofie samolotu Tu-154 koło Smoleńska 10 kwietnia zginęło 96 osób, w tym Maria i Lecha Kaczyńscy.