"Dostaliśmy informację, że ujęto czterech sprawców tej kradzieży i że są to żołnierze jednostek zabezpieczających miejsce katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem" - mówi rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska. Dodaje że Agencja tuż po tragedii otrzymała informację o tym, że ktoś korzysta z kart zmarłego tragicznie sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. "Zawiadomiliśmy o tym polską prokuraturę oraz Rosjan" - dodała.

Reklama

Wcześniej rzecznik rządu Paweł Graś mówił, że zatrzymani to funkcjonariusze rosyjskiej grupy antyterrorystycznej OMON. Według niego, to oni bezpośrednio po katastrofie okradli konto Andrzeja Przewoźnika. Graś dodał, że sprawcy czekają już w areszcie na proces i wyrok.

Urząd Spraw Wewnętrznych w Smoleńsku w niedzielę zaprzeczył, jakoby funkcjonariusze smoleńskiego OMON-u, oddziału specjalnego milicji, po katastrofie polskiego Tu-154M okradli konto Andrzeja Przewoźnika, posługując się jego kartami kredytowymi.

Wygląda zatem na to, że Paweł Graś popełnił błąd.

Rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Monika Lewandowska mówi, że warszawska prokuratura od 14 maja prowadzi śledztwo w sprawie kradzieży kart kredytowych i ograbienia zwłok Andrzeja Przewoźnika, który zginął w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem. Prokuratura na razie nie ma informacji o zatrzymaniu sprawców tego czynu. "Dotychczas nie dotarła do nas informacja, że w tej sprawie został ktoś zatrzymany" - powiedziała.

Reklama

Polska prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie na podstawie materiałów wyłączonych przez prokuraturę wojskową ze śledztwa dotyczącego katastrofy pod Smoleńskiem. Wynikało z nich, że skradziono dwie karty kredytowe Przewoźnika, a z jednej z nich wypłacono ok. 6 tys. zł już 2 - 3 godziny po katastrofie.