Do rozmów włączyli się przedstawiciele Ambasady Stanów Zjednoczonych. Ale wtorkowe spotkanie z ich udziałem nie zakończyło się przełomem. Gdyby IPN spełnił oczekiwania strony amerykańskiej, groziłby mu paraliż. Kolejna tura rozmów jest planowana w ciągu dwóch miesięcy. Chodzi o aneks do umowy z 2011 r., która przewidywała współpracę przy wymianie archiwów. Jej zapisy zakładały, że dokumenty będą wymieniane w stosunku jeden do jednego: za jedną cyfrową kopię z Polski US Holocaust Memorial Museum przekazywało nam jedną kopię z własnych zasobów. Skończyły się dokumenty, które mogły interesować IPN jako część naszego zasobu archiwalnego - mówił w rozmowie z PAP wicedyrektor instytutu Mariusz Szpytma.
Ale Amerykanów wciąż ciekawią materiały dotyczące Żydów, zwłaszcza dokumenty powołanej w 1945 r. Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce (w 1949 r. słowo "Niemieckich" w nazwie zastąpiono słowem "Hitlerowskich"). Cezary Gmyz z TVP pisał na Twitterze, że chodzi o 300 tys. kopii rocznie, które IPN miałby sporządzać na swój koszt. Rozmawialiśmy z dwiema osobami znającymi szczegóły negocjacji. Żadna nie chce wystąpić pod nazwiskiem. Jeden z rozmówców potwierdza liczbę 300 tys., drugi mówi, że jest ona niższa. Tak czy inaczej oznaczałoby to paraliż placówki - słyszymy.
Tak duże zamówienie jest niemożliwe do realizacji. Nie mamy tylu pracowników – mówi DGP osoba z kierownictwa IPN. Ale nikt nie stawia warunku bezpłatnego udostępniania dokumentów. Chodzi o stawkę zgodną z rozporządzeniem premiera i tego się trzyma strona amerykańska = dodaje. Rozporządzenie z 2012 r. ustaliło cennik obowiązujący każdego, kto zgłasza się do instytutu np. po kopie dokumentów dotyczących członków rodziny. To 50 gr za stronę z pliku, który został już zdigitalizowany, lub 70 gr, jeśli akta istnieją tylko w formie papierowej.
W negocjacjach nie pojawia się wątek restytucji mienia żydowskiego
We wtorek do siedziby IPN przybyła ambasador USA Georgette Mosbacher. Ambasada ma tytuł formalny, by włączyć się do rozmów, bo muzeum jest placówką federalną, a nie prywatną – wskazuje nasz rozmówca z IPN. Od początku straszono nas interwencją ambasady. We wtorek tę zapowiedź zrealizowano - dodaje inne źródło. To nie pierwszy raz, gdy Mosbacher włącza się do tego typu rozmów. W styczniu "Fakt" opisał np. list, który ambasador wysłała do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka, by zablokować zmiany, które zamknęłyby nasz rynek dla firmy Uber. Wcześniej interweniowała w sprawie listy leków refundowanych oraz traktowania przez władze dziennikarzy TVN. Rafał Dudkiewicz z Polskiego Radia 24 twierdził, że w rozmowach o archiwach "padają groźby, że nie powstanie Fort Trump, jeśli pewna pula archiwów nie zostanie przekazana do USA". Co do tej kwestii zdania rozmówców z IPN są podzielone. Jeden z nich zaprzeczył, jakoby temat stałej obecności Amerykanów na naszym terytorium w ogóle się pojawił. Drugi przyznał, że takie sugestie się pojawiały.
Takim informacjom 31 stycznia zaprzeczyła na Twitterze ambasador Mosbacher. Napisała: "Pogłoski w mediach, że Stany Zjednoczone łączą kwestię archiwum IPN ze współpracą z Polską w zakresie bezpieczeństwa, są nieprawdziwe"”. – Jesteśmy otwarci na współpracę, ale apelujemy do strony amerykańskiej o bardziej symetryczne podejście. Trudno nam się zgodzić na sytuację, w której mielibyśmy podjąć tak duży wysiłek organizacyjny, nie dostając nic w zamian – mówi nasz rozmówca.
Przedstawiciele IPN podkreślają, że w negocjacjach nie pojawia się wątek restytucji mienia żydowskiego czy tzw. Just Act – przepisów przyjętych przez Kongres USA w maju 2018 r. Zobowiązują one amerykańską dyplomację do wspierania działań na rzecz odzyskania przedwojennego majątku żydowskiego, przejętego podczas Holokaustu lub w czasach rządów komunistycznych. Zgodnie z ustawą Departament Stanu ma czas do 9 listopada, by sporządzić raport o tym, jak wygląda stan prawny i praktyka zwrotu mienia.
Przedstawiciele IPN proszeni o rozmowę pod nazwiskiem kierowali nas do komunikatu z 5 lutego, który głosi, że „strony potwierdziły wolę kontynuacji współpracy i gotowość do dalszego prowadzenia rozmów”. Zapytaliśmy też US Holocaust Memorial Museum o to, jakie cele negocjacyjne sobie stawia i co oferuje w zamian. Do chwili zamknięcia tego wydania nie uzyskaliśmy odpowiedzi.