"Nie ulega dla mnie wątpliwości, że była to wojna wypowiedziana własnemu narodowi. Jej celem było zdławienie wolnościowych i godnościowych aspiracji większości polskiego społeczeństwa" - podkreślił Kaczyński pytany o to, czym był stan wojenny. Jak przypomniał "do Solidarności w trakcie kilku miesięcy wstąpiło prawie 10 milionów ludzi". "To był wielki, wyjątkowy w dziejach świata ruch społeczny, zdecydowanie wykraczający poza formułę klasycznego związku zawodowego" - zaznaczył.

Reklama

Jednocześnie Kaczyński ocenił, że "o ile sowiecka agresja pod koniec 1980 r. była mniej lub bardziej realna, to z ujawnionych dokumentów wynika, że rok później Moskwa ją wykluczała". "A zatem nie groźba sowieckiej interwencja legła u podstaw ogłoszenia stanu wojennego, tylko niechęć do zawarcia jakiegokolwiek kompromisu z upominającym się o swoje prawa społeczeństwem oraz do podzielenia się z nim posiadaną władzą" - zaznaczył.

Jego zdaniem "nie było po stronie komunistycznej sił, czy też – mówiąc ostrożniej – wystarczających sił, które by chciały doprowadzić do autentycznego porozumienia, czyli dopuszczenia strony społecznej do realnego współuczestniczenia w sprawowaniu rządów, nie mówiąc już o przejęciu przez nią władzy". "Takie jest moje zdanie, choć – rzecz jasna – ostateczna odpowiedź na to pytanie należy do historyków" - zastrzegł prezes PiS. Kaczyński wskazał, że nie było wiadome, iż stan wojenny rozpocznie się on 13 grudnia, ale "atmosfera gęstniała od wielu tygodni, nie mówiąc już o pogłębiającym się od dłuższego czasu kryzysie, więc można się było spodziewać, że do czegoś złego dojdzie".

Pytany o konsekwencje stanu wojennego prezes PiS odpowiedział, że "były one wielorakie". "Przede wszystkim straciło życie wielu ludzi. Ginęli oni podczas pacyfikacji zakładów pracy, tak jak w trakcie obrony kopalni Wujek, podczas demonstracji, w wyniku brutalnych pobić przez funkcjonariuszy MO i SB lub w ramach zaplanowanej zbrodni – tak przecież zginął błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko, czy też zamordowani zostali przez nieznanych sprawców u schyłku PRL księża: Stefan Niedzielak, Stanisław Suchowolec czy Sylwester Zych" - mówił.

Prezes PiS: Nie znamy dokładnej liczby ofiar stanu wojennego

Reklama

"Niestety, mimo wysiłków historyków nie znamy dokładnej liczby ofiar stanu wojennego, zwłaszcza że – co podkreślają badacze – należą do nich także osoby, które nie straciły życia w skutek użycia wobec nich przemocy, ale z innych powodów, np. nie dotarła do nich w związku z brakiem łączności telefonicznej pomoc, jak to było w czasie powodzi w ówczesnym województwie płockim. Za wszystkimi represjami stanu wojennego kryły się cierpienia, ból i różnego typu indywidualne i rodzinne tragedie" - powiedział Kaczyński.

Jak zaznaczył "mój śp. Brat powiedział kiedyś, że największą zbrodnią tych, którzy podjęli decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego, było zabicie nadziei, zabicie wiary w to, że w Polsce może być lepiej". "Jak twierdzą socjologowie czy psychologowie społeczni, wciąż jako społeczeństwo odczuwamy skutki traum spowodowanych przez stan wojenny" - dodał lider PiS.

Pytany, dlaczego rocznica 13 grudnia 1981 r. powinna być ważna Kaczyński powiedział, że "po pierwsze dlatego, że ofiarom stanu wojennego winni jesteśmy pamięć i cześć". "Po drugie – okres Solidarności był jednym z etapów naszej polskiej walki o wolność, za co zapłaciliśmy wysoką cenę w postaci stanu wojennego, związanych z nim represji oraz jego bardzo negatywnych konsekwencji politycznych, społecznych i gospodarczych" - dodał. "Zaś po trzecie – pamięć jest ważna, bo buduje, bo wzmacnia wspólnotę, którą tworzymy" - podsumował Kaczyński.