Alex J. Kay jest jednym z lepszych historyków brytyjskich średniego pokolenia (urodził się w 1979 roku) specjalizujących się w tematyce niemieckich zbrodni wojennych. Jego najnowsze opracowanie pt. "Empire of Destruction: A History of Nazi Mass Killing" zostało właśnie opublikowane w polskim przekładzie nakładem poznańskiego wydawnictwa Rebis pod tytułem: "Imperium zniszczenia. Historia nazistowskiej masowej zagłady".

Reklama

Szerokie spojrzenie na zbrodnie nazistowskie

To swego rodzaju synteza polityki III Rzeszy wobec różnych grup i narodów, które w myśl ideologii nazistowskiej zostały uznane za gorsze od "narodu panów", jakim rzekomo mieli być Niemcy.

Reklama

Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej ideologia ta pociągnęła za sobą mordowanie osób z niepełnosprawnością fizyczną i intelektualną, a także wprowadzenie tak zwanych ustaw norymberskich – dyskryminujących mieszkających w Niemczech Żydów. Po wybuchu wojny, a szczególnie od rozpoczęcia inwazji na Związek Sowiecki, represje przybrały postać masowych mordów. Alex J. Kay oblicza, że w sumie w organizowaniu i przeprowadzaniu tych działań wzięło udział 200 tys. Niemców. Do końca II wojny światowej ich ofiarami – według dokonanych przez brytyjskiego historyka szacunków – padło 13 mln ludzi.

Na przekór zamieszczonemu w polskim wydaniu tej książki na okładce zdjęciu (przedstawia Żydów transportowanych do obozu zagłady) Alex J. Kay nie koncentruje się wyłącznie na sprawach Holokaustu. Kilka obszernych rozdziałów poświęca zbrodniom popełnionym przez żołnierzy Wehrmachtu, funkcjonariuszy SS i innych służb na terytorium okupowanej Polski.

Zbrodnie na terenie Polski

Reklama

Opisał m.in. wymordowanie 2 tysięcy pacjentów szpitala psychiatrycznego w Kocborowie niedaleko Gdańska. Kay przypomniał, że oddział SS, który pod koniec września 1939 roku dopuścił się tej zbrodni, wkrótce potem zamordował 1,4 tys. pacjentów szpitali psychiatrycznych w niemieckiej części Pomorza. Ofiarami innego oddziału SS padło z kolei 441 pacjentów (w tym dzieci) szpitala w Chełmie.

"Przy wyjściu ustawiono karabin maszynowy i otwarto ogień, tak że wypędzani z hallu chorzy ginęli na miejscu i padali na rosnącą stertę trupów. Opierających się pacjentów pędzono przez sale i wyrzucano przez okna na pierwszym lub drugim piętrze. Najtrudniejszym zadaniem dla Niemców było wyłapanie dzieci, które rozpierzchły się po wszystkich piętrach i chowały w szafach i pod łóżkami. Wszystkie te dzieci odnaleziono i zastrzelono. W nocy Niemcy pilnowali stosów zwłok. Słychać było jęki konających, ponieważ nie wszystkie ofiary zabito na miejscu; niektórzy zostali jedynie ciężko ranni”. Kay zastrzega, że o ile mordowanie pacjentów szpitali psychiatrycznych w Niemczech dokonywało się w imię "wzmocnienia zdrowia rasowego narodu niemieckiego", o tyle w okupowanej Polsce SS nie szukało żadnych takich pretekstów. Chodziło tylko o opróżnienie budynków, które mogły się przydać na wojskowe lazarety i wyeliminowanie "bezużytecznych gąb do wykarmienia".

Jeszcze inne powody stały za opisanym przez autora „Imperium zniszczenia” wymordowaniem 100 tysięcy przedstawicieli polskich elit. Kay przypomina, że przygotowania do tej operacji (nadano jej kryptonim „Tannenberg”) Heinrich Himmler zlecił podległym sobie służbom jeszcze przed wybuchem II wojny światowej.

Szczegółami działań zajął się Reinhard Heydrich, szef Gestapo i SD, czyli służby bezpieczeństwa: Najważniejsze klasy społeczne w Polsce należy w jak największym stopniu unieszkodliwić – rozkazał w pierwszych dniach działań zbrojnych. Efektem tych dyrektyw – jak obliczył historyk – była śmierć co najmniej 20 tysięcy cywilów.

Kay podkreśla, że zbrodniczych aktów wobec cywilnej ludności Polski dopuszczały się nie tylko SS i policja, ale też oddziały Wehrmachtu. Do końca 1939 roku Einsatzgruppen, Wehrmacht i złożony na ogół z dawnych obywateli polskich Selbstchutz zamordowały 60 tysięcy osób, najwięcej na terenie inkorporowanych do III Rzeszy Pomorza oraz Wielkopolski.

Kay szczegółowo opisał również masowe mordy dokonane na ludności cywilnej podczas Powstania Warszawskiego (w sumie 185 tysięcy zabitych) oraz przygotowania i przebieg wymierzonej w polską inteligencję Akcji „AB”. Na liście sporządzonej w myśl dyrektyw Hansa Franka, szefa Generalnego Gubernatorstwa, umieszczono naukowców, duchownych i działaczy politycznych. Do lata 1940 roku zgładzono 3,5 tysiąca osób, a kolejne 10 tysięcy osadzono w obozach koncentracyjnych. Po rozpoczęciu wojny ze Związkiem Radzieckim celem niemieckich represji stała się z kolei polska inteligencja na terenach Rzeczypospolitej zaanektowanych przez Stalina.

Porównanie zbrodni nazistowskich i komunistycznych

Masowe zbrodnie dokonywane przez Niemców po rozpoczęciu planu Barbarossa zajmują najwięcej miejsca w opracowaniu Alexa J. Kaya. Według brytyjskiego historyka liczba ofiar nazistowskiego ludobójstwa na terytorium ZSRR obejmuje 2 miliony cywilów oraz 3,3 miliona jeńców wojennych. Kay przypomina też, że na terytorium ZSRR zginęła spora część spośród 5,8 miliona wymordowanych przez Niemców Żydów.

„Żaden inny reżim w historii dwudziestego wieku nie dążył do celowego wyniszczenia ludności z taką intensywnością i na taką skalę jak Adolf Hitler i jego narodowi socjaliści” – podkreśla Kay. Zdaniem brytyjskiego historyka porównywane często ze zbrodniami nazistowskimi represje dokonywane przez reżimy Stalina i Mao Zedonga różniły się zarówno pod względem charakteru, jak i skali.

Kontrowersyjna opinia

Chyba właśnie ta opinia brytyjskiego historyka może wywołać kontrowersje, zwłaszcza że Kay podaje znacznie niższą liczbę ofiar zbrodni komunistycznych od tych, które podał na przykład Robert Conquest. Według Kaya kilkadziesiąt milionów ofiar wielkiego głodu w Chinach padło ofiarami „niesławnego eksperymentu z zakresu inżynierii społecznej”, a nie rozmyślnego działania, zaś w ciągu 30 lat rządów Stalina liczba ofiar celowych masowych zabójstw wyniosła zaledwie około miliona osób. Kay przyznaje, że tylko w trakcie Hołodomoru na radzieckiej Ukrainie zmarło 6 milionów ludzi, ale według niego byli oni „ofiarami karygodnych zaniedbań i nieodpowiedzialności reżimu i nie ma dowodów na to, że ulegli ofiarami celowej polityki masowej zagłady”. Do kategorii ofiar masowej zagłady Kay zaliczył za to oprócz wspomnianych już jeńców - żołnierzy Armii Czerwonej także morzoną głodem ludność radzieckich miast.

Tego typu pogląd również – na przykład w świetle ustaleń badaczy na temat oblężonego Leningradu – może wywołać spory. Jak przypomniała chociażby Anna Reid w opracowaniu „Leningrad. Tragedia Oblężonego miasta”, co najmniej część odpowiedzialności za śmierć głodową setek tysięcy leningradczyków ponoszą Stalin, który zakazał ewakuacji miasta, oraz jego podwładni na miejscu, bo nie tylko nie przygotowali zapasów żywności, ale także zniszczyli magazyny. Do ofiar masowej zagłady Kay nie zaliczył również więźniów Gułagu i podkreślił, że z ogólnej liczby 18 milionów osób, które przeszły przez stalinowskie obozy, życie straciło „tylko” około 1,6 miliona osób. Warto przypomnieć, że Aleksander Sołżenicyn, autor "Archipelagu Gułag", łączną liczbę ofiar leninowskich i stalinowskich obozów obliczył na 60 milionów.

Według brytyjskiego historyka zasadnicze różnice między zbrodniami stalinowskimi i nazistowskimi polegały jednak nie tylko na skali, ale też na zamiarach sprawców. „Naziści aktywnie planowali zagładę milionów ludzi, aby osiągnąć swoje cele, a następnie systematycznie realizowali te plany w sposób, którego z pewnymi wyjątkami nie powstydziłby się ani reżim Mao, ani reżim Józefa Stalina” – podkreśla Kay.