Niemal zawsze, gdy tylko na świecie pojawi się nowy patogen, ukazują się fałszywe informacje o tym, że wymknął się on z laboratorium lub został celowo rozpowszechniony. Tak było w przypadku wirusa HIV, a ostatnio także w przypadku wirusa SARS-CoV-2. Nie inaczej jest z wirusem małpiej ospy, wykrytym już w 24 krajach świata u ponad 400 pacjentów.
Wirus małpiej ospy nie jest nowych zarazkiem, krążył w Afryce Środkowej i Zachodniej od wielu dziesięcioleci. Mimo to rozpowszechniane są fake newsy, że zarazek ten to nowa postać wirusa małpiej ospy, "skonstruowana” w laboratorium. Nie ma jednak żadnych podstaw, żeby snuć takie podejrzenia.
Znany jest skład genetyczny wirusa małpiej ospy, jaki poza Afryką zaczął krążyć po świecie. We Włoszech zbadano ostatnio sekwencję tego wirusa wykrytego u pacjenta leczonego w szpitalu uniwersyteckim Sacco w Mediolanie. Można go porównać z innymi znanymi szczepami tego patogenu, szczególnie z tymi z Afryki, by wykryć podejrzane zmiany.
Jeśli chodzi o to, czy wirusa małpiej ospy mógł pochodzić z laboratorium, to "nie ma absolutnie żadnych podstaw do takich podejrzeń” – zapewnia w wypowiedzi dla BBC News prof. Peter Horby, dyrektor Pandemic Sciences Centre w University of Oxford.
Zdaniem specjalisty najbardziej prawdopodobne jest, że wirus małpiej ospy został zawleczony z Afryki, m.in. do Wielkiej Brytanii i zaczął zakażać inne osoby, które nie były - przynajmniej w ostatnim czasie - na kontynencie afrykańskim. To się zdarzało już wielokrotnie w minionych latach, aż doszło do rozprzestrzeniania się tego wirusa na innych kontynentach. Podobnie było z wirusem HIV, który również najprawdopodobniej wywodzi się z Afryki.
Kto szerzy fake newsy?
BBC News sugeruje, że niektóre fake newsy na temat małpiej ospy powołują się na organizację Nuclear Threat Initiative (NTI), która w 2021 r. zainicjowała burzę mózgów wśród specjalistów całego świata. Dotyczyła ona tego, jaka światu może grozić kolejna pandemia i jaki byłby jej hipotetyczny przebieg z uwzględnieniem - wirusa małpiej ospy.
Jak tłumaczy NTI, ryzyko takie od dłuższego czasu było podnoszone i analizowane przez ekspertów. Oczywiste było zatem, by rozważyć taki wariant pandemii.
Nieporozumieniem są sugestie, że wirus małpiej ospa był w szczepionce AstraZeneki na COVID-19. To również nie jest prawda. W szczepionce tej jest adenowirus, a ospę powodują pokswirusy – zapewnia na Twitterze wirusolog prof. Krzystof Pyrć z Krakowa. „Biorąc pod uwagę podobieństwo tych dwóch, to jakby stwierdzić, że obrodziły dzikie maliny, bo hodujemy pstrągi. Nie dajcie się oszukać” - przekonuje.
Firma AstraZeneka opracowała tzw. rekombinowaną szczepionkę przeciwko COVID-19 o nazwie Vaxzevria do wstrzykiwań. Wykorzystano w niej adenowirusa szympansiego zawierającego sekwencję kodującą glikoproteinę S wirusa SARS-CoV-2. Adenowirus pełni w niej rolę „genetycznej” taksówki dostarczającej fragment białka tego wirusa, pod wpływem którego w organizmie dochodzi do reakcji odpornościowej przeciwko COVID-19. Nie ma on jednak nic wspólnego z wirusem małpiej ospy.
Pokswirusy (Poxviridae) to rodzina wirusów wywołujących kilka rodzajów ospy, w tym ospę prawdziwa, ospę krowią (zwaną krowianką), ospę małpią, ospę owczą i tzw. rzekomą ospę krowią oraz tzw. mięczaka zakaźnego. Zupełnie czym innym jest adenowirus szympansi, jak też ospa wietrzna, która w ogóle nie jest wywoływana przez pokswirusy, a jej nazwa jest myląca.
Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP wirusolog prof. Włodzimierz Gut małpia ospa nie atakuje tylko małp, występuje także wśród innych drobnych zwierząt afrykańskich. Prawie wszystkie zwierzęta, nawet foki, mają zakażenia pokswirusowe, czyli wywołujące ospę. A dwa rodzaje tych wirusów atakują tylko ludzi. Jeden to dość rzadko występuje tzw. mięczak zakaźny, a drugi to wirus jamy ustnej. Zakażenia te są jednak tak sporadyczne – zaznaczył.
Autor: Zbigniew Wojtasiński