Rakieta wyruszyła o godz. 7.48 rano czasu polskiego, rozpoczynając ponad 25-dniową podróż. Ruszamy razem, do Księżyca i jeszcze dalej - oznajmił prowadzący transmisję przedstawiciel NASA.

Statek Orion znajdzie się 100 km od Księżyca

Podczas misji statek Orion, napędzany przez moduł serwisowy dostarczony przez Europejską Agencję Kosmiczną, znajdzie się 100 km od powierzchni Księżyca i okrąży go, po czym wróci na Ziemię, lądując 11 grudnia w Pacyfiku. Podczas misji ma pokonać prawie 2 miliony kilometrów, więcej niż jakikolwiek inny pojazd przeznaczony do transportu ludzi. Po drodze zostawi też 10 satelitów do badań Księżyca i innych ciał niebieskich położonych blisko Ziemi. Na pokładzie Oriona znajdą się trzy manekiny, co ma pomóc w ocenie bezpieczeństwa misji dla ludzi.

Reklama

"W 2025 roku astronauci mają wylądować na Księżycu"

Reklama

W ramach kolejnej planowanej misji, Artemis II w 2024 r., podobny lot mają odbyć astronauci, zaś w 2025 roku astronauci mają wylądować na Księżycu. Rok później ma dojść do skompletowania stałej, mieszkalnej bazy kosmicznej na orbicie księżycowej. W długiej perspektywie stała obecność ludzi na Księżycu ma pomóc w przygotowaniach do eksploracji Marsa. W program Artemis zaangażowane są nie tylko USA, ale inne kraje w ramach tzw. porozumień Artemis. Stroną porozumień jest też Polska, która miała swój udział w ramach współpracy NASA z Europejską Agencją Kosmiczną w tworzeniu Oriona. Europejscy astronauci mają również w przyszłości polecieć na Księżyc w ramach misji.

Reklama

Rakieta SLS - najpotężniejszy zbudowany dotąd pojazd kosmiczny - ma za sobą długą historię niepowodzeń, awarii i opóźnień, była też krytykowana za wysokie koszty. Rozpoczęty w 2011 r. projekt SLS pochłonął ponad 20 mld dolarów, a każdy start jednorazowej rakiety ma kosztować ponad 4 mld. Start rakiety został w tym roku dwukrotnie odwoływany ze względu na usterki techniczne. Tuż przed trzecim startem rakieta odniosła nieznaczne uszkodzenia ze względu na huragan Nicole, który nawiedził Florydę, ale NASA uznała, że nie były na tyle poważne, by przełożyć lot rakiety.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński