Ekspert z Uniwersytetu Warszawskiego zaznaczył, że Partia Razem podzieliła się według stosunku do tego, jaką politykę należy wieść wobec rządu i de facto całości lewicowej koalicji z udziałem Nowej Lewicy i mniejszych partii.

Wyprostowanie sytuacji

Wszystko to w jakimś stopniu mogło utrudniać procesy decyzyjne w samej partii Razem i w całej koalicji.

Reklama

Politolog zwrócił uwagę, że to mogło utrudniać np. wyłanianie kandydata czy kandydatki na wybory prezydenckie, a wreszcie osłabiało pozycję lewicy jako całości wobec pozostałych koalicjantów. W tej sytuacji wszystko jest jasne i proste - dodał.

Zandberg w "podwójnej próżni"

Zdaniem Chwedoruka ci, którzy zostaną w partii Razem, na czele z Adrianem Zandbergiem, znajdą się bardzo szybko w podwójnej próżni - społecznej i politycznej.

Partia znajdzie się w próżni społecznej, dlatego że podziały polskiego społeczeństwa są bardzo głębokie i trwałe, i zaczęły być "obsługiwane" przez obecny system partyjny. Nie ma tutaj miejsca na byt, który szedłby w poprzek tego wszystkiego. Elektorat, który głosował na partię Razem, bądź w próbach samodzielnego startu, bądź w ramach koalicji, to jednak w większości elektorat wielkomiejskiej klasy średniej, ludzi młodych i ich interesy w większym, bądź mniejszym stopniu, będą póki co związane z koalicją rządzącą - powiedział politolog.

Reklama

Brak analogii z Niemcami i Słowacją

Ekspert zaznaczył, że polska sytuacja zupełnie nie przypomina sytuacji np. w Słowacji czy na terenach wschodnich Niemiec. Na Słowacji największa w koalicji rządzącej partia premiera Roberta Ficy cieszy się poparciem głównie mniej zamożnych Słowaków z mniejszych miejscowości, ze wschodniej i środkowej części kraju, elektoratu z prowincji. Z kolei w Niemczech inicjatywa Sahry Wagenknecht też przyciągnęła mieszkańców byłych Niemiec Wschodnich, uważających się za poszkodowanych zjednoczeniem kraju.

Chwedrouk ocenił, że "w Polsce miejsca na Sahrę Waghenknecht i Roberta Ficę w chwili obecnej nie ma". Poza tym partia Razem, w porównaniu do tych inicjatyw, idzie kompletnie w inną stronę. Inicjatywa Sahry Wagenknecht i kierunek SMER Roberta Ficy w olbrzymim stopniu przejęła niewielką część agendy prawicy i w ten sposób zdołała wywalczyć sobie miejsce w systemie partyjnym, a partia Razem funkcjonuje w zupełnie innej przestrzeni - mówił.

Politolog podkreślił, że partia Razem zostanie w pewnej próżni politycznej, bowiem istotą polityki jest wpływ na procesy decyzyjne, a nie rola bezczynnego recenzenta. Zaznaczył, że można być recenzentem jedną czy dwie kadencje, później przestaje się mieć jakiekolwiek znacznie w polityce, a możliwość wpływu na rzeczywistość daje tylko obecność w koalicji rządzącej.

Tendencje do bipolarności

Polski system polityczny, choć jest systemem wielopartyjnym, to ma jednak tendencje do bipolarności. Nikt, kto znajduje się w szarej przestrzeni pomiędzy rządzącymi a opozycją z PiS-em na czele, nie ma żadnej możliwości przebicia się. (...) Partia Razem pozostanie z rachitycznymi strukturami, z niewielkimi zasobami finansowymi, niezakorzeniona w skali ogólnokrajowej w samorządach naprzeciwko dwóch wielkich bloków politycznych - argumentował.

Analogia do PPS Ikonowicza

Chwedoruk zaznaczył też, że podobna sytuacja miała miejsce 30 lat temu, gdy z list SLD, jeszcze jako koalicji, startowała grupa działaczy antysystemowej w Polsce Ludowej PPS Piotra Ikonowicza. Dodał, że wówczas trzech socjalistów zostało posłami, ale ta grupa jakby na własne życzenie została z klubu usunięta, kiedy nie zachowała dyscypliny w jednym z głosowań.

PPS już nigdy nie stanęła przed podobną szansą i nikt z wyborców nie rozumiał, dlaczego w centrolewicowej kolacji nie ma kilku posłów lewicowych. W chwili obecnej tak samo stanie się z partią Razem. Będąc wewnątrz lewicy, mogła prezentować własne zdanie, polemizować z Platformą i czasem z własnym klubem. Ich zachowania mogły budzić zainteresowanie. W sytuacji, kiedy będą w formalnej opozycji wobec rządu, zawsze będą pozostawać w opozycji, w cieniu PiS i Konfederacji- podkreślił ekspert.