Minister Rostowski starał się działać tak, by deficyt wzrósł w najmniejszym stopniu. Właśnie dlatego chciał zwiększyć dochody z dywidend, spółek skarbu państwa i poprzesuwał część wydatków. Najważniejsze było to, by nie przekroczyć granic bezpieczeństwa.

Reklama

Myślę, że udało się opanować sytuację. Oczywiście nadal jest ona trudna, ale nie grozi nam dramat. To oczywiście zależy od rozwoju sytuacji gospodarczej. Być może wystarczy to, co zaproponował minister. Musimy sobie zdać sprawę z tego, że na całym świecie nie jest dobrze ani w gospodarkach, ani w budżetach. W pewnym sensie możemy się cieszyć, że jak dotąd przez kryzys przechodzimy dość lekko.

Przez dłuższy czas rząd nie chciał się wypowiadać w sprawie budżetu naszego państwa. Wyrażał przede wszystkim swoją deklarację polityczną twardej woli niedopuszczenia do ogromnego zadłużenia. Oczywiście była to również gra, którą prowadził minister Rostowski. Podanie konkretnej kwoty było przede wszystkim skierowane do uczestników rynków finansowych po to, by Polska nie miała problemów z pożyczeniem brakujących pieniędzy. Wygląda na to, że rządowi udało się uspokoić uczestników rynku. Przede wszystkim przez zapewnienia, że zrobi wszystko, by wzrost deficytu był jak najmniejszy. Teraz pozostało liczyć na to, że uda się go bezpiecznie sfinansować.