W XII w. dowódca oddziału wojska przysłanego miejscowemu biskupowi w celu zdławienia irredenty katarów (albigensów) w południowej Francji pytał go, jak odróżnić wiernych od heretyków. I usłyszał sławną odpowiedź: „W razie wątpliwości karzcie śmiercią wszystkich. Bóg rozpozna swoich”. Świat średniowiecza był światem okrutnym wszędzie. Tyle że przez prawie 800 lat Zachód ewoluował.
Tymczasem świat islamu nie. Czym bowiem są dzisiaj podkładane bomby na bazarach, gdzie ludzie odmiennych odłamów religijnych dokonują zakupów? Albo samobójcy detonujący ładunek wybuchowy przed urzędem zatrudnienia? Ich własny bóg też rozpozna swoich. Przykłady można by mnożyć.
I wreszcie, przykład bodaj najważniejszy, mianowicie zemsta religijna. Owe klątwy (z nakazem „moralnym” dla wiernych zamordowania owego wyklętego) albo próby zamordowania dziennikarzy zachodnich, którzy coś napisali czy narysowali coś krytycznego, czy też wręcz wykpili jakieś cechy islamu. Zauważmy, że w teorii powstawania państwa jednym z kluczowych aspektów przejścia od prymitywnej wspólnoty plemiennej do państwa, jako wspólnoty terytorialnej ze wspólną władzą, także sądowniczą, jest wyrzeczenie się przez mieszkańców danego terytorium zemsty, czyli wymierzania sprawiedliwości na własną rękę. Powszechność takiej mentalności w świecie islamu stawia cywilizacyjnie te ludy na etapie przedpaństwowym.
A teraz przejdźmy do sfery gospodarki. W średniowieczu chrześcijaństwo ostro potępiało lichwę (czyli oprocentowanie pożyczek), używając różnych, często kuriozalnych wręcz wyjaśnień tego osądu. Islam również przyjął taką postawę wobec oprocentowania pożyczek. Tyle że pod presją realnego świata gospodarki, a potem konkurencji protestanckich odłamów chrześcijaństwa potępienie w chrześcijaństwie rozmyło się, a następnie zniknęło całkowicie. Tymczasem w islamie zakaz istnieje do dziś i bankowość islamska musi zdrowo się nagimnastykować, aby prowadzić normalną działalność kredytową.
Reklama
Jeśli ktoś oczekuje od islamu ewolucji w kierunku kapitalistycznego rynku, to z pewnością oczekuje też rosnącej pewności posiadania, czyli ochrony własności prywatnej. Jednak ani w czasach wojennych przewag cesarstwa ottomańskiego, ani we współczesnych despotiach na Bliskim i Środkowym Wschodzie taka ochrona nie istnieje. Dalej władcy świeccy, jak i duchowni muzułmańscy zdecydowanie zniechęcają podwładnych do poznawania świata zewnętrznego i jego osiągnięć. I znowu efekty wielowiekowych zakazów i presji są widoczne do dziś: liczba publikacji w liczących się czasopismach naukowych różnych dyscyplin napisanych przez naukowców z Izraela jest kilkakrotnie większa niż liczba publikacji naukowców ze wszystkich krajów arabskich łącznie. Podsumowując w jednym zdaniu, historia rzuca długi cień, a islam nie jest tu wyjątkiem. Doga postępu będzie tam i trudna, i długa...