Niby sporo na ich temat wiadomo. Na przykład to, że w pewnych obszarach rynku detalicznego są liczącym się konkurentem dla banków. Przekonuje o tym liczba klientów. Poza tym SKOK są mocne w pożyczkach dla – jak to się ładnie mówi – mniej zamożnych klientów. Byłyby też zagrożeniem w kredytach hipotecznych (swego czasu o możliwość ich udzielania na dużą skalę stoczyły, choć bez powodzenia, bój z bankami). Wiemy też oczywiście rzeczy podstawowe, jak to, ile jest kas, ile mają depozytów czy pożyczek.
Nie znamy jednak odpowiedzi na kluczowe pytania z punktu widzenia ich stabilności. Przede wszystkim: jaka jest rzeczywista jakość ich aktywów. Wprawdzie kasy każdego roku sporządzają sprawozdania finansowe, które powinny dawać taką odpowiedź. Dlaczego w takim razie wchodząca właśnie w życie ustawa poddająca kasy kontroli Komisji Nadzoru Finansowego nakazuje zbadanie ich sytuacji przez niezależnego rewidenta? Ano właśnie dlatego, że nadzór powinien mieć pełną informację na temat instytucji, którymi ma się zajmować.
Kolejny krok posłów PO – objęcie SKOK gwarancjami BFG oraz wprowadzenie możliwości przejmowania kas przez banki – to najwyraźniej próba szukania zabezpieczenia na wypadek, gdyby miał się zrealizować czarny scenariusz. Pozostaje mieć nadzieję, że forsowane przez posłów rozwiązania nie będą potrzebne. Wtedy, kto wie, może się okaże, że to SKOK będą przejmowały banki.